Każdy ma jakieś marzenia. Jedni marzą o dobrym samochodzie, inni o dużym domu, lub o karierze. Ja marzę o podróżach i poznawaniu świata. Jednak samo marzenie nie wystarczy. Podobno, by się marzenia się spełniły, trzeba do nich dążyć, dlatego ja nie chciałabym, ja chcę podróżować, a w trakcie tych podróży odwiedzić 3 kaniony. Dlaczego właśnie te, a nie inne? I w ogóle dlaczego akurat kaniony?
Turyści (nie śmiem nazywać siebie podróżniczką jeszcze) dzielą się ponoć na takich, co lubią podziwiać twory przyrody i takich co wolą wytwory ludzkiej myśli. Ja raczej zaliczam się do tych pierwszych. Urzeka mnie potęga natury, którą wręcz z nabożną pokorą podziwiam. Może dlatego tak bardzo marzą mi się wyprawy eksplorujące kaniony.
Za każdym razem, gdy odwiedzam kaniony, nie mogę się nadziwić ogromnej sile, jaką dysponuje przyroda, by wydrążyć tak fantastyczne miejsca. Wchodząc do kanionu czuję się maleńka i lekko zagubiona, a jednocześnie zafascynowana. To tak jakbym znalazła się zupełnie w innym świecie, z dala od miejskiego gwaru, problemów i szumu informacji. Tylko ja i majestat przyrody. Jak na razie byłam tylko w kilku kanionach w Europie. Pragnę jednak ruszyć dalej.
W swoich planach nie jestem chyba zbyt oryginalna. Moje trzy typy to: Kanion rzeki Kolorado i Kanion Antylopy w USA, oraz Fish River Canyon w Namibii.
Fish River Canyon
Pozornie najmniej oczywisty wybór. Bo, o ile każdy słyszał o Kanionie Kolorado, wiele osób słyszało o Kanionie Antylopy, to mało kto słyszał o Fish River Canyon.
Myślę, że to dlatego iż Kaniony Kolorado i Antylopy są bardziej „komercyjne”. Znajdują się przecież w „komercyjnej” Ameryce, gdzie wszystko jest biznesem. Tymczasem Kanion Rybnej Rzeki, znajduje się w nieodkrytej, nadal tajemniczej i trudno dostępnej, dla komercyjnego turysty, Afryce.
I chyba to mnie najbardziej w nim pociąga. Afryka fascynuje mnie od dawna. Kolebka ludzkości, która nadal pozostaje tak bliska natury. Dzikie zwierzęta, ludzie żyjący wg. odwiecznych praw natury, przestrzenie sawann i pustyń.
Nie wiem czy wiesz, ale jest to drugi pod względem wielkości, kanion na świecie. Długi na 160 km, szeroki na 27 km. W najgłębszym miejscu ma 550 metrów! Wyobrażasz to sobie? Do tego pełen jest endemicznej roślinności i zwierząt. Nigdzie indziej tego nie zobaczysz.
Wyprawa poprzez kanion zajmuje nawet kilka dni. Czy nie byłaby to przygoda życia? Już widzę siebie wędrująca z plecakiem poprzez strumienie, skały, piaszczyste łachy, to w dół to w górę. Nocującą pod namiotem nasłuchującą odgłosów przyrody. I to rozgwieżdżone niebo, zupełnie nieosiągalne w innych częściach świata. Taka wyprawa z pokonywaniem własnych słabości, ale i z uczuciem ogromnej satysfakcji, że potrafię, że daję radę i że mogę być w tak cudownym miejscu. Opis, który znalazłam na https://outway.pl/namibia-fish-river-canyon/, tak pobudził moją wyobraźnię, że zaczęłam już odkładać na tę wyprawę. Myślę, że za rok, dwa, może się udać.
Kanion Antylopy
Kanion Antylopy w Arizonie, to raj dla fotografów. Zobaczyć i sfotografować te przepiękne kolory skał podkreślone słynnymi w fotograficznym świecie „słupami światła” to by było coś. W kanionie królują wszystkie odcienie czerwieni i różu poukładane jak krem w gigantycznym torcie szalonego cukiernika. Kanion jest dość wąski i „zamknięty” od góry. Dzięki temu przez otwory w „suficie” przedostają się tylko snopy światła tworzące cudowne widoki i atmosferę. To właśnie gra kolorów i fantastycznych kształtów wyrzeźbionych przez naturę w piaskowych skałach sprowadzają doń amatorów fotografii z całego świata.
Zwiedzanie kanionu odbywa się w towarzystwie przewodnika z plemienia Nawajo, na którego terytorium znajduje się kanion. Ponoć sam kontakt z przewodnikiem jest już swoistą atrakcją. Indianie w charakterystyczny dla siebie sposób prowadzą narrację opowiadając o kanionie, snując legendy i anegdoty, oraz podpowiadając jak zrobić najlepsze zdjęcia.
A, że zdjęcia robić uwielbiam, Kanion Antylopy zaliczyć muszę.
Kanion Rzeki Kolorado
Wydawałoby się, marzenie banalne. Chyba każdy chciałby zobaczyć kanion wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Moja motywacja jest jednak troszkę inna.
Po obejrzeniu filmu „Dzika rzeka” po nocach śni mi się, że pokonuję rzekę Kolorado na pontonie, niczym dzielna Meryl Streep. Pociąga mnie siła rzeki i wyzwania jakie stawia uczestnikom spływu. Taki spływ trwa kilka dni, podczas których wiedzie się traperskie życie. Spanie pod namiotami, kąpiel w rzece, bliski kontakt z przyrodą, podobnie jak w przypadku wypraw do Fish River Canyon, mocno pobudza moją wyobraźnię. Do tego przygody i niespodziewane zdarzenia na rzece, pokonywanie bystrzy, podziwianie licznych wodospadów i skalnych formacji. No i majestat przyrody. Wysokość skał budząca pokorę i zachwyt. To jest to co tygrysy lubią najbardziej.
Mam nadzieję, że choć częściowo uda mi się zrealizować swój plan. W każdym razie do tego dążę. A Ty jakie masz plany i marzenia?