Czy wasze nastolatki też tak niemiłosiernie bałaganią? Moje okrutnie i kompletnie nie mogę sobie z tym poradzić. Szukając pomocy w sieci jak zapanować nad otaczającym mnie chaosem, natknęłam się na ciekawy artykuł, który przyniósł mi pewnego rodzaju ulgę, oraz pozwolił spojrzeć na nasz domowy rozgardiasz z nowego, świeżego punktu widzenia.
Otóż okazuje się, że osoby, które nie potrafią utrzymać porządku, oraz te które przeklinają, a także te, które późno zasypiają odznaczają się wysoką inteligencją.
I od razu mi lepiej. Okazuje się bowiem, że mieszkam w domu, w którym inteligencja kwitnie. Zobaczcie same, czy nie ma się z czego cieszyć:
Przez większość czasu mój dom wygląda jak po trzęsieniu ziemi i erupcji wulkanu połączonymi z huraganem i tsunami jednocześnie. Autorkami tego spektakularnego sukcesu są w większości (bądźmy szczere, w większości) moje dzieci. Czyż to nie czysty (nomen omen) objaw inteligencji?
Czasem mam dość potykania się o różne przedmioty zalegające na podłodze, sterty kubeczków na blatach, niedokończone prace plastyczne na stołach i komodach, tudzież inne dzieła i twórczość wymieszane z czystą i brudną odzieżą w najdziwniejszych miejscach naszego domostwa.
Jednak gdy przypominam sobie, że badania przeprowadzone przez psychologów wskazują, iż bałagan jest domeną ludzi twórczych, skoncentrowanych na ideach i na rzeczach ważnych, natychmiast się uspokajam. Bo czy coś może bardziej radować matkę, niż świadomość, że ma się kreatywne, skoncentrowane na wyższych ideach dzieci? Więc się raduję i tylko czasem, jak już nie wytrzymuję, odzywa mi się pod nosem inny objaw inteligencji…
Kolejna oznaka inteligencji, która do tej pory mnie martwiła, czyli zamiłowanie do nocnych posiedzeń, też u nas występuje w pełniej krasie przynosząc w konsekwencji ciężkie poranki i narzekanie na podły system szkolny, bezlitośnie i zupełnie bez sensu, narzucający obowiązek nauki w godzinach, w których śpi się najlepiej! No tak, racja. Największe idee rodzą się w nocy, a nie w chorych godzinach porannych.
Patrzę więc na moje nocne marki jak zwlekają się nieprzytomne z łóżek i myślę sobie: „ach te moje kreatywne dzieci, jak one ślicznie wyglądają z tymi podkrążonymi oczkami i minami mówiącymi do mnie „idź stąd””. Wszak inteligencja aż tryska z ich niewyspanych buziek. I czułość mi się włącza i radość ogromna, że mam mądre dzieci. A że w kilkanaście sekund, wysprzątany wieczorem dom, znów przypomina krajobraz po wojnie i dziewczyny znów spóźnione gnają do szkoły, bo zaspały? Ćśsiiii to oznaka inteligencji i kreatywności przecież…
Jedna rzecz tylko mnie martwi w tym wszystkim. Dziewczynki nie przeklinają. Ani trochę. Czy to oznacza, że nie są tak inteligentne, jak by mogły być? Może je trzeba nauczyć? Korepetycje wziąć, czy co? Chyba jednak odpuszczę. Nie można przecież mieć wszystkiego 🙂