Gotowa na szaleństwo Black Friday w najbliższy weekend? Szczerze Ci powiem, że ja nigdy nie jestem na to gotowa. Wyprzedaże lubię i owszem, bo każdy lubi kupować taniej, niż drożej, ale jak pomyślę o tłumach w galeriach i że mam iść jak owca w stadzie, to mi się robi słabo.
W ogóle nie przepadam
za snuciem się po galeriach. Szkoda mi czasu. Jak mam coś kupić, idę wybieram i wychodzę. Nie przymierzam tysiąca kiecek, których i tak nie zamierzam nabyć, tylko dla przyjemności przymierzania.
A już w Black Friday,
nie wyciągniesz mnie do galerii za chińskiego boga. No nie lubię, a nawet nie cierpię tego przepychania, obrywania co rusz łokciem, odbijania się od ludzi jakby wszyscy byli samochodzikami elektrycznymi w gigantycznym lunaparku.
Do tego tak naprawdę trudno coś z sensem znaleźć. Co sprytniejsze kobitki z większą ilością czasu przychodzą do sklepów wcześniej i chowają sobie upatrzone ciuchy. Pozostałe rzeczy są pomięte, splątane i skotłowane. No koszmar jakiś.
Dlatego coraz bardziej sobie cenię
możliwość zakupów przez internet. Spokojnie mogę przejrzeć ofertę, zastanowić się, przemyśleć. Sprawdzam sobie cenę i czy mnie stać. Nie ulegam zbędnym emocjom. A jak jednak źle wybiorę, bo np. źle ocenię swój rozmiar (zupełnie nie mam pojęcia jak teraz te ubrania szyją! Kiedyś wchodziłam w XS i S, a teraz M małe. Oszczędzają na materiale, czy co?), zawsze mogę nietrafiony zakup zwrócić (co nie zawsze jest możliwe przy zakupach w sklepach stacjonarnych).
Ale wracając do wyprzedaży
Oczywiście miło, gdy możesz zaoszczędzić nawet 80%. Ale czy w tym celu od razu muszę narażać się na te wszystkie dantejskie sceny? Dlatego do nie dawna po prostu nie korzystałam z wyprzedaży. Wolałam nie kupić, albo kupić w regularnej cenie, niż się przepychać.
Trafiłam jednak na portal, gdzie na spokojnie, bez przepychanek, czy wydzierania sobie ciuchów, mogę kupić coś fajnego w przyjemnej, obniżonej cenie. Nie dość, że na spokojnie sobie wybieram, to jeszcze wybieram z ogromnej ilości propozycji. Na dodatek wyprzedaż znanych marek nie trwa tu tylko w Czarny Piątek, a cały czas. Kupuję więc wtedy, kiedy mam ochotę i potrzebę, a nie dlatego, że ktoś mi tak każe. Mam więc Black Friday cały czas.
Aha, i jeszcze jedno
Wielu marek w moim kochanym mieście Łodzi nie uświadczysz, a na MyBase.com są dostępne. Czy to nie miłe z ich strony? W końcu nie czuję się jak uboga krewna, a właściwie uboga sąsiadka Warszawianek i mogę sobie wybierać, przebierać pomiędzy Armanim, Versace, Trusardi, czy Just Cavalii. A jak mam ochotę to i Mohito, Reserved, czy Zara się znajdzie.
Tak więc Moja Droga, co wybierasz? Przepychanki i ciuchowe wyrywanki w galeriach w Black Friday, czy herbatkę, lub lampeczkę wina i laptop z dostępem do ogromnej ilości marek z pozycji fotela?
Ja jak widzisz wybrałam i za chwilkę włączam mój osobisty Black Friday. Buziaczki.