Moja mama kocha czytać książki. Jednak tak bardzo popsuł się jej wzrok, że widzi tylko duże litery. Na długie lata musiała więc rozstać się z książkami, które drukowane są zazwyczaj tak małym drukiem, że wszystko jej się zlewało.
Jako miłośniczka książek,
wielbicielka ich zapachu i szelestu kartek, które wręcz połykała niegdyś, moja mama bardzo cierpiała, że została pozbawiona swojej miłości. Myślałam, że to tylko ciekawość treści pchała ją do czytania. Kupiłam więc elektroniczny czytnik powiększający tekst. Zainstalowałam mamie apkę do słuchania audiobooków, wszystko na nic. Mama początkowo próbowała, ale szybko się zniechęcała.
Kiedy więc Karol pokazał mi
dział „Duże Litery” w księgarni Inverso.pl, nie posiadałam się ze szczęścia. Nareszcie moja mama będzie mogła znów wrócić do czytania. Jak weszłam na ten dział, nie mogłam się zdecydować, tak duży był wybór pozycji (z resztą, sama zobacz TUTAJ). W końcu postawiłam na powieść obyczajową i znanego autora. Mój wybór padł na
„Cukiernię pod Amorem” Małgorzaty Gutowskiej,
o której to słyszałam dużo dobrego. „Cukiernia pod Amorem” to popularna seria książek opowiadająca o losach kilku pokoleń kobiet, pewnego małego miasteczka i okolic, na przestrzeni dwóch wieków.
Wielowątkowość, wiernie oddane realia tamtych czasów połączone z codziennością, odrobiną romantyzmu i wątkami kryminalnymi, a do tego towarzyszące im wydarzenia historii, tworzą ciekawą opowieść o silnych kobietach.
Pomyślałam więc, że
Będzie to całkiem dobry,nowy początek powrotu do książek dla mojej mamy i zamówiłam jej tę książkę.
Książki drukowane są na indywidualne zamówienie, więc przy okazji poczułam się nieco wyjątkowo. Jako, że drukuje się je po złożeniu zamówienia, trzeba na nie trochę poczekać. Ja czekałam ok 10 dni. Nie powiem, że łatwo mi było z tym czekaniem. Bardzo chciałam dać książkę mamie JUŻ i patrzeć na jej radość. Tym bardziej, że była to niespodzianka. Jednak w końcu przyszła.
Żebyście widziały radość mamy…
Widok bezcenny. Nie mogła uwierzyć, że znów może czytać, wąchać, dotykać książki. I na prawdę ją wąchała, jak bukiet kwiatów. Popłakała mi się ze wzruszenia. A z czytaniem czekała na odpowiednią chwilę kilka dni, by móc godnie celebrować ten pierwszy moment.
Książkę znów „połknęła” jak za dawnych czasów i zamawiamy już następną. Jestem taka szczęśliwa widząc mamę w swoim żywiole, że nawet sobie nie wyobrażacie. Teraz to już nie jest niespodzianka, więc mama sobie ogląda i wybiera. Ciekawe, czy wybierze dalszy ciąg dziejów rodziny Zajezierskich, czy coś zupełnie innego…?