Za chwilę zaczyna się rok szkolny. Z tego, co wiem dzieci do szkoły iść muszą. Rodzicom, którzy nie puszczają dziecka do szkoły grozi grzywna nawet 10 tys. złotych, oraz sądowy nakaz. Dzieci też zwyczajnie potrzebują szkoły. Jednak wielu rodziców obawia się zakażenia swoich dzieci koronawirusem w szkole, co mnie z resztą nie dziwi. Co zatem robić? Czy możemy jakoś przygotować dzieci, by były bezpieczne one same, ale i zmniejszyć ryzyko przyniesienia wirusa do domu?
Zacznijmy od tego, że koronawirus naprawdę istnienieje.
Gdy moja córka przywiozła Covid z obozu i wszyscy zostaliśmy zatrzymani na kwarantannie, telefony się urywały. Wszyscy pytali o to jak się czujemy, oferowali pomoc (co było bardzo, bardzo miłe), ale też pytali, jak wyglądają procedury, objawy, oraz…okazywali zdziwienie, że koronawirus istnieje naprawdę. Wszak choć tyle się mówi o koronawirusie, mało kto zna kogoś, kto na niego chorował.
Prawda jest taka, że mimo przerażających liczb, o których słyszymy codziennie w mediach, statystycznie mało osób jest zarażonych. Na ten moment na całą Polskę koronawirusa przeszło, lub przechodzi tyle osób, ile zamieszkuje niewielkie miasteczko. Dlatego w sumie istnieje małe prawdopodobieństwo spotkania kogoś chorego, a więc i zakażenia. Jednak wirus jest bardzo zaraźliwy i gdy już się z nim spotkamy, możemy być prawie pewni, że go złapiemy.
Nie wiadomo też jak go przejdziemy my i nasi bliscy. Niektórzy przejdą Covid jak moja córka, prawie bez objawów, u innych może on wywołać ciężką chorobę.
Z tego, co mi wiadomo
na ten moment i pewnie jeszcze długo, jedynym sposobem zabezpieczenia się przed koronawirusem jest izolacja. W praktyce jest to jednak niemożliwe. Musimy chodzić do sklepu, czy do pracy. Bo jeśli nie umrzemy na koronawirusa, umrzemy z głodu. Zobaczmy do jakiego kryzysu doprowadziły pierwsze miesiące pandemii, gdy byliśmy zamknięci w domach. Oczywiście przesadzam, ale coś mi się zdaje, że musimy się nauczyć żyć z koronawirusem, nie demonizować go, lecz jednocześnie minimalizować ryzyko. Pewnie z takiego założenia wychodzą też nasi rządzący i w sumie nawet bym się z nimi zgodziła, gdyby nie to, że po pięciu miesiącach od oficjalnego rozpoczęcia pandemii w Polsce, wciąż
wieści co do przygotowania szkół na przyjęcie dzieci i młodzieży, jak na razie nie są najlepsze.
Dyrektorzy do tej pory nie otrzymali ostatecznych wytycznych i z tego co słyszałam, mają radzić sobie sami i sami ponosić odpowiedzialność, ewentualnie liczyć na wsparcie samorządów. Nie wiadomo więc, jak będzie wyglądała nauka i warunki w jakich nasze dzieci będą się uczyć. Trzeba będzie zatem dzieciaki jak najlepiej przygotować samemu i niestety, wykazywać się nieustanną czujnością
Jak zatem przygotować dziecko do pójścia do szkoły?
Myślę, że rozmowa i tłumaczenie, oraz zaopatrzenie dziecka w niezbędne akcesoria będą miały tutaj kluczowe znaczenie. Szczególnie dotyczy to mniejszych dzieci, choć i starszym rozmowa, oraz przygotowanie się przyda:
- Przyzwyczaj dziecko do mycia rąk mydłem po każdej czynności i przed jedzeniem
- Daj mu do plecaka żel odkażający i poinstruuj, aby używało go jak najczęściej
- Zaopatrz dziecko w maseczkę ( a najlepiej dwie – drugą włóż do szczelnego woreczka i pokaż dziecku, gdzie ją schowałaś). Naucz dziecko zakładać i zdejmować maseczkę tak, by przy okazji nie dotknęło dłońmi twarzy. Uświadom jakie to ważne, by jak najczęściej z niej korzystało. Przynajmniej na przerwach i podczas zabawy. Chyba przyłbica, mimo że łatwiej w niej oddychać nie jest bezpieczna. Już widzę dzieciaki tłoczące się na korytarzu i połamane, kaleczące przyłbice.
- Dzieciaki uwielbiają kontakt fizyczny. Dziewczynki lubią się przytulać i chodzić za rękę. Chłopcy też, choć oni często wolą się przepychać. Powiedz dziecku, że teraz kontakt fizyczny nie jest wskazany.
- Powiedz dziecku, że miło się pożycza i wymienia przyborami szkolnymi, ale w tym szczególnym czasie jest to niemożliwe ponieważ wirusy mogą się przenosić także na przedmiotach. Zadbaj też, by na pewno zabrało do szkoły wszystkie potrzebne akcesoria i nie musiało ich pożyczać.
- Pamiętaj też, by twoje dziecko miało przygotowany własny posiłek i napój. Przypomnij mu, że nie wolno dzielić się jedzeniem, ani „dawać łyka”.
- Przypominaj, że kichamy i kaszlemy w chusteczkę, lub w łokieć, jeśli akurat nie ma chusteczki, oraz odwracamy głowę od osób blisko nas.
- Nie dawaj dziecku do szkoły ulubionej przytulanki, czy innej zabawki. Wytłumacz, że ulubiony miś też może złapać wirusa.
- Naucz dziecko przecierać odkażaczem przedmioty, których używa: telefon, długopis, linijkę itp
- Uprzedź też dziecko, aby nie zbliżało się bez potrzeby do pracowników szkoły. Szczególnie jeśli jest to uczeń klas 1-2. To będzie dla niego trudne, ponieważ maluchy uwielbiają się przytulać do swojej Pani.
- Powiedz, że jeśli źle się poczuje, natychmiast musi się zgłosić do szkolnej pielęgniarki, lub do wychowawcy
Biedne te nasze dzieci, bo wszystkie zalecenia są kompletnie wbrew ich naturze. Jednak jeśli ma to umożliwić w miarę bezpieczny powrót do szkoły i w miarę normalne funkcjonowanie, trzeba je do tego przygotować i codziennie przypominać podstawowe zasady.
Warto też wspomóc odporność naszych dzieci
Wprawdzie nie zabezpieczmy ich w ten sposób przed wirusami. Możemy jednak wzmocnić je na tyle, że przejdą zakażenie z minimalnymi objawami. Aby wzmocnić odporność swojego dziecka, zadbaj by jak najczęściej przebywało na świeżym powietrzu, wysypiało się i dużo ruszało. Bardzo ważna jest też dobrze zbilansowana dieta. Możesz też dodatkowo podawać dziecku tran, wyciąg z jeżówki (dostępny w formie syropu), witaminę C (np w formie herbaty z owoców dzikiej róży). My na odporność pijemy wodę z syropem z kwiatu czarnego bzu, oraz herbatkę z miodkiem z mniszka lekarskiego – ale o to, by móc z nich korzystać trzeba zadbać w maju i czerwcu, kiedy kwitnie mniszek i czarny bez.
Zadbanie o bezpieczeństwo naszych dzieci
będzie wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich w tym roku. Miejmy nadzieję, że zagrożenie szybko minie i wrócimy do normalności, choć część zaleceń (jak chociażby mycie rak, czy zasłanianie ust i nosa podczas kasłania, czy kichania) powinno na stałe wejść do nawyków naszych dzieci.