Oczywiście można kupić środek na oparzenia słoneczne w sklepie. Jednak co zrobić w niedzielę, gdy wracamy z przemiłego czasu na plaży, podczas którego nawet nie wiemy kiedy „spiekliśmy raka”, nie mamy siły i ochoty ruszać się z domu w poszukiwaniu apteki, o drogerii nie marząc?
Powiem Ci, że mnie wiele razy zdarzyła się taka sytuacja. Miło się płynęło na kajaku. Skrapiana wodą skóra przyjemnie się chłodziła. Nawet nie zauważałam kiedy wchodziła w stan poparzenia. Wracałam do domu wieczorem, po dniu pełnym wrażeń, a tu ups. Niespodzianka! Skóra pali, jakbym wpadła do piekielnego kotła, a w domu żadnego Panthenolu, czy innego wynalazku.
Nie raz taka sytuacja spotkała mnie też na żaglach. Płynie się cudownie. Słońce, wiatr na twarzy. Nie czułam, jak mocno promienie słoneczne działały na skórze, a potem cierpiałam, aż miło. I znów, co tu robić!? Do cywilizacji daleko, a najlżejszy dotyk, a nawet ubranie na ciele – boli. Użyłam tego, co mieliśmy w jachtowej lodówce i to w zupełności wystarczyło.
Jakie więc są sposoby na oparzenia słoneczne?
Pocieszę Cię, że z oparzeniem słonecznym możesz sobie poradzić bez kupnych środków, a to czym zazwyczaj dysponujesz w domu, złagodzi dolegliwości, a nawet je usunie.
1.Chłodna kąpiel
Pierwsza rzecz, jaką możesz zrobić natychmiast, to schłodzenie poparzonych miejsc. W tym celu najlepiej wziąć długi, chłodny prysznic, lub zrobić chłodny okład z mokrych ręczników – zależy, jak dużą powierzchnię ciała masz poparzoną.. Prysznic nie może być zbyt zimny, abyś nie przeżyła szoku termicznego, albo się nie przeziębiła.
Pamiętam, jak kiedyś jako młoda dziewczyna (dawno to było ha ha, choć nadal jestem młoda), strasznie się poparzyłam na plaży. To było na jakimś festiwalu, w którym braliśmy udział. Festiwal kończył się imprezą, a my jak to młodzi ludzie, zabalowaliśmy do rana. Tacy „zmęczeni” poszliśmy na plażę i pospaliśmy się jak niedźwiedzie na zimę. Obudziliśmy się w ostatniej chwili i pędem pakować się na pociąg. A ja czuję się jakbym wyszła z kotła z wrzątkiem. Z resztą reszta ekipy czuła się podobnie. Uprosiliśmy gospodarza kwatery, by odsprzedał nam prześcieradła, zmoczyliśmy je i w takich mokrych prześcieradłach wsiedliśmy do pociągu. Jak tylko zaczynały schnąć polewaliśmy je wodą. To uratowało nasze młode życia. Nie przeszkadzały nam dziwne spojrzenia, ani fakt paradowania w mokrych prześcieradłach. Musieliśmy dość dziwnie wyglądać. Jednak dla nas najważniejsze było, że byliśmy w stanie jakkolwiek funkcjonować Cóż, cel uświęca środki.
2. Maślanka, kefir, zsiadłe mleko – ludowy środek na oparzenia słoneczne
Maślanka i kefir, czy zsiadłe mleko stosowane w formie okładów, przynoszą prawdziwą ulgę rozpalonemu słońcem ciału. Kiedyś, gdy nie było środków kosmetycznych na poparzenia słoneczne, albo były trudno dostępne, zsiadłe mleko było niemal jedynym środkiem na słoneczne poparzenie. Tak leczyła nas jeszcze moja babcia. A moja mama do tej pory opowiada, jak „łapała raka” i jedynym środkiem, który jej pomagał była śmietana, którą uwielbiała pić, a z bólem musiała „marnować” ją na okłady.
Mleko zsiadłe, kefir, czy maślanka wyciągają gorąco z ciała, ale też nawilżają je, przywracają odpowiednie PH skórze, tworzą barierę ochronną przed drobnoustrojami chorobotwórczymi, na które narażona jest podrażniona skóra.
3. Utarte surowe ziemniaki
I jeszcze jeden sposób mojej babci. Gdy zabrakło akurat zsiadłego mleka, czy śmietany (choć u mojej babci to było niemal niemożliwe), babcia tarła ziemniaki i robiła nam okłady. Okład z ziemniaków posiada działanie przeciwbólowe. Zapobiega też tworzeniu się pęcherzy. Dodatkowo krochmal, w nich zawarty łagodzi podrażnienia.
4. Okład z ogórków
Oj przynosi ulgę natychmiastową! Do tego cudownie nawilża i odżywia skórę. Po prostu pokrój ogórek na plasterki o obłóż nim poparzone miejsce. Super!
5. Ocet jabłkowy
Poparzenie widać nie lubią kwaśnego. Pisałam Wam o kwaśnych produktach mlecznych. Teraz zaproponuję Ci ocet jabłkowy. Ocet przywraca PH skórze i działa przeciwzapalnie. Ocet łagodzi też swędzenie. Możesz stosować go w formie okładu nasączając octem gazę i przykładając w zmienione chorobowo miejsce, lub wymieszać z wodą w proporcji pół na pół, w buteleczce z atomizerem i spryskiwać mieszanką ciało.
6. Białko jajka
Też nie raz go używałam. Choć to chyba najmniej przyjemne ludowe remedium na oparzenia, jak dla mnie. Aby było nieco bardziej przyjazne w użyciu, schłodzone białka ubij na pianę. Surowe białko jajka zawiera substancje hamujące stany zapalne, przyspieszają gojenie. Substancje te tracą swoje właściwości, jeśli w biału znajdzie się choć odrobina żółtka. Uważaj więc przy rozbijaniu jajek.
8. Miód
Słodki sposób na oparzenia. Całe ciało nim wysmarować to może kłopotliwa sprawa, ale np twarz, jak najbardziej. Posmarowana miodem skóra od razu poczuje ulgę. Zawarte w nim substancje działają przeciwbólowo i kojąco. Do tego miód posiada właściwości odkażające i przyspieszające gojenie.
9. Aloes
To już taki bardziej „nowoczesny” środek na poparzenia nie tylko słoneczne. Piszę „nowoczesny”, ponieważ, gdy byłam dziewczynką aloesu nie było jeszcze w naszym domu. Aloes wystarczy rozkroić, wyjąć środek liścia, tworzący żel i rozsmarować na skórze. Żel natychmiast przyniesie ulgę i schłodzi poparzoną skórę. Aloes posiada także działanie aseptyczne i gojące. Pomoże więc szybciej wygoić podrażnioną słońcem skórę.
Istnieje jeszcze wiele domowych środków na oparzenia słoneczne, takich jak kurkuma, pomidory, czy olejek z mięty pieprzowej. Jednakże ja ich nie wypróbowywałam, więc trudno mi się wypowiadać na temat ich skuteczności.
Ciekawa jestem, jak Ty radzisz sobie z oparzeniami słonecznymi. Używasz domowych środków, czy jednak poprzestajesz na kupnych? Chętnie poczytam o tym w twoim komentarzu.