„Światem zaczęła rządzić jesień, topi go w żółci i czerwieni. A ja tak pragnę czemu nie wiem, uciec pociągiem od jesieni…” , no pociągiem to może się nie uda, ale samolotem jak najbardziej. Gdy zimno i słota lećcie na Teneryfę. Największą wyspę archipelagu Wysp Kanaryjskich.Te należące do Hiszpanii wyspy to ostatni przyczółek lata, do którego możemy się spontanicznie udać o tej porze. Pozostałe ciepłe miejsca niestety wymagają paszportu, a paszport trzeba sobie wyrobić jak się go nie ma, co jednak trwa jakiś czas.
Na Teneryfie byłam jakiś czas temu właśnie późną jesienią. Gdy wsiadałam do samolotu w Katowicach wiało, lało i było niemiłosiernie zimno. Po kilku godzinach lotu wylądowałam w słonecznej, ciepłej, ale nie upalnej krainie, gdzie niebo uśmiechało się do mnie promiennym uśmiechem. Bo nie wiem, czy wiecie, że Teneryfa nazywa na jest „Wyspą Wiecznej Wiosny”. A to ze względu na łagodny klimat jaki na niej panuje. Nie ma tu mrozów, ale też nie ma upałów. Średnie temperatury oscylują w w granicy 17-18 stopni zimą i 25-26 stopni latem. Musimy jednak pamiętać, że średnia temperatura dotyczy całej wyspy, a Teneryfa tak na prawdę podzielona jest na dwie strefy klimatyczne: cieplejsze południe i zimniejszą północ. A to za sprawą wulkanu Teide, który zatrzymuje ciepłe, suche powietrze na południu, a chmury i wilgoć po drugiej stronie wyspy. Północ jest zatem zdecydowanie bardziej zimna i obfitująca w opady.
Północna część Teneryfy jest na pewno bardzo atrakcyjna, szczególnie ze względu na piękną przyrodę i wulkaniczne plaże. Możecie np. odwiedzić największe i najstarsze na świecie smocze drzewo. Ta część wyspy oferuje też możliwość aktywnego wypoczynku, chociażby wędrówkę górami Anaga.
Ja jednak chciałabym wyciągnąć Was na południe wyspy, gdzie prawie cały rok panuje polskie lato z tą różnicą, że tu bardzo rzadko pada deszcz. Bardzo polecam Wam wybrzeża Costa Adeje, Playa de Las Americas, czy Los Cristianos. Ja mieszkałam w Puerto de Santiago, urokliwym miasteczku z piękną nadmorską promenadą. Miejscowość położona jest w zatoczce utworzonej przez wylewającą się do morza lawę co daje uczucie zaciszności i spokoju.
W pobliżu miejsca gdzie mieszkałam, znajduje się jedna z największych atrakcji turystycznych Teneryfy – ogromne, czarne klify – Los Gigantes. Można je podziwiać z maleńkiej plaży u ich stóp, gdzie często można spotkać surferów korzystających z oceanicznych fal. Można też wybrać się z pobliskiego portu stateczkiem w kierunku Wąwozu Masca (kolejnej topowej atrakcji wyspy) i obejrzeć Los Gigantes z perspektywy wody, przy okazji rozglądając się uważnie, czy nie pojawiają się delfiny, chętnie towarzyszące łodziom.
Jak się domyślacie, ja wybrałam właśnie ten wariant, gdyż chciałam obejrzeć Wąwóz Masca, a jako kobieta -ryba, oczywiście nie mogłam pominąć okazji spotkania z delfinami. Wąwóz Masca to przepiękny twór przyrody o stromych ścianach, pełen skał wulkanicznych. Idąc nim w górę dotrzemy do słynnej Osady Masca, okrzykniętej „Macchu Pichu” Teneryfy. Możecie też dojechać do Osady samochodem, a następnie udać się na spacer wąwozem. Teneryfę wygodnie się zwiedza samochodem. Auto można wynająć już od 200 zł za 3 dni i raczej te trzy dni powinny wystarczyć na zobaczenie podstawowych atrakcji wyspy.
Będąc na Teneryfie nie możecie ominąć wycieczki na wulkan Pico del Teide – najwyższy szczyt Hiszpanii znajdujący się w centralnej części wyspy. Na szczyt wulkanu dostaniecie się kolejką linową, skąd podziwiać będziecie przecudne widoki wpisanego na listę UNESCO Parku Narodowego Teide, a przy odrobinie szczęścia cały archipelag. Tutaj jednakże warto zabrać ciepłe ubrania. Wszak będziemy na wysokości 3 718 m.n.p.m. Po zejściu z wulkanu zachęcam, byście pospacerowali po okolicy. Zachwycą Was formacje skalne, kratery i stożki wulkaniczne, które tam spotkacie.
Na koniec zostawiłam sobie bardziej rozrywkowe atrakcje. Siam Park – największy park wodny Europy, pełen zjeżdżalni, tuneli wodnych i basenów, gdzie wyszalejecie się nawet nie będąc dziećmi. A jeśli jesteście odważni, zjedziecie z ogromnej, 28 metrowej, prawie pionowej zjeżdżalni Tower of Power.
Dla mnie zdecydowanie największą atrakcją Teneryfy jest Loro Park. To przepiękny ogród pełen egzotycznej roślinności, w którym możecie podziwiać wiele gatunków zwierząt. Mnie zachwyciły najbardziej drewniane kładki rozwieszone w koronach drzew, dzięki którym mogłam być blisko mieniących się wszystkimi kolorami papug i motyli. Papugi są oswojone. Jedzą z miseczek porozstawianych tuż przy kładkach, siadają na ramionach zwiedzających i zalecają się do nich.
W „Loro” znajduje się też ogromny wybieg dla pingwinów łudząco podobny do zimowego wybrzeża Antarktydy, tak skonstruowany, by można było je podziwiać na lądzie i pod wodą.
Jeśli strach Was nie obleci, możecie przejść się podwodnym tunelem, w okół którego pływają ogromne płaszczki i rekiny. Niezapomniane wrażenie robią popisy delfinów, papug i fok. Ale chyba najwięcej publiczności przyciągają pokazy orek. Te ogromne stworzenia z wielkim wdziękiem poruszają się w wodzie, robią sztuczki, a w nagrodę pochłaniają całe wiadra ryb na raz. I tutaj warto mieć płaszcz przeciwdeszczowy, bo orki potrafią nieźle ochlapać publikę!
Po wszystkich atrakcjach możecie odpocząć na rozległych, lub bardziej kameralnych plażach południowego wybrzeża. Ja miałam swoją ulubioną u stóp Los Gigantes z czarnym, zaskakująco delikatnym piaseczkiem. Nie mogłam się oprzeć by nie wysmarować się tym piachem i muszę Wam powiedzieć, że nie ja jedna miałam ten pomysł.
Wróciłam z Teneryfy z naładowanymi na całą zimę akumulatorami, pełna wspomnień i pięknych widoków pod powiekami. Jeśli więc możecie tylko sobie pozwolić na taki nagły urlop, koniecznie lećcie na Teneryfę tej jesieni.