Jak się uczyć, to od najlepszych. Dlatego w ubiegłą sobotę wybrałam się do Warszawy, gdzie uczyłam się od Naturalnie Naturalnych jak robić kosmetyki.
Stronę NaturalnieNaturalni śledzę już od jakiegoś czasu. Znalazłam ich, gdy dotarło do mnie, że warto wrócić do natury. Zaczęłam powoli interesować się naturalnymi kosmetykami i w ogóle zdrowym trybem życia. Czytuję ich wpisy na blogu i wiele z porad zawartych na blogu zaczęłam stosować w swoim życiu i w domu.
Martyna i Szymon na swojej stronie uczą jak dbać o siebie i swoje otoczenie za pomocą naturalnych metod. Muszę przyznać, że spodobała mi się ta filozofia i zaczęłam pragnąć więcej. Chciałam nauczyć się jak zrobić samodzielnie mydło, czy kosmetyki bez dodatków syntetycznych.
Ponieważ u mnie chcieć, to musieć i to natychmiast – kupiłam sobie najpierw ich kurs internetowy „Domowe Mydlenie” i zaczęłam produkować mydła, co pewnie już wiesz, jeśli czasem do mnie zaglądasz. Z czasem zaczęłam się wciągać w to dążenie do naturalności coraz bardziej i zapragnęłam tworzyć własne kosmetyki, których skład znam i akceptuję.
Na imieniny, dostałam internetowy kurs „Kremowe zamieszanie” od Mojego Faceta. No i się zaczęło. Samo zrobienie kremu przy pomocy kursu, to bułka z masłem. Jednak wiedzy o olejach, ziołach, czy glinkach jest tyle, że postanowiłam pojechać na kurs „na żywo” i dowiedzieć się ile da.
Jak postanowiłam, tak zrobiłam i nie żałuję. Martyna bardzo szczegółowo wprowadziła nas w świat kosmetyków naturalnych. Opowiedziała o właściwościach olei, glinek i ziół. Poradziła jak dbać o swoją cerę. Wytłumaczyła jak zachowują się poszczególne oleje i z których robić dany rodzaj kremu.
Na warsztatach zrobiłyśmy puszysty krem z olejem z czarnuszki, gęsty odżywczy krem z olejem z pestek malin, ziołowy tonik, który każda z uczestniczek skomponowała wg własnych potrzeb, oraz mój numer jeden z kosmetyków tych zajęć – maseczkę oczyszczająco, pielęgnującą z glinki i ziół.
Maseczkę nakładam sobie podczas kąpieli i muszę powiedzieć, że jak pierwszy raz ją nałożyłam, poczułam się niesamowicie zaskoczona ponieważ moje nozdrza zaatakowała cała feeria aromatów, a buzia po niej byłą niesamowicie gładka i elastyczna. Cudo po prostu.
W kremach zaś, własnej roboty, niesamowite jest to, że w składzie jest „samo gęste”. Tylko aktywne składniki, których w kremach „drogeryjnych” jest zaledwie kilka procent. I tylko natura. Żadnej chemii, żadnych ropopochodnych składników. Tylko witaminy i minerały.
Myślę, że warsztaty u Naturalnych, to był naprawdę świetny pomysł. Oczywiście w trakcie warsztatów nie dowiesz się wszystkiego i nie zgłębisz całej wiedzy kosmetycznej. Stanowią natomiast świetną podstawę do dalszej eksploracji świata ziół i olejów. Budzą ciekawość i poczucie, że tworzenie własnych kosmetyków jest naprawdę łatwe, a same kosmetyki skuteczne i bezpieczne. I co ważne, dajesz swojemu ciału samo dobro płynące z natury.
Szczerze Wam polecam warsztaty u Martyny i Szymona. Wiem, że jeszcze przed Świętami organizują jakieś, więc warto skorzystać i zrobić sobie prezent na gwiazdkę, a może i swoim bliskim?
Ja w każdym razie po tych warsztatach, wyrzuciłam wszystkie kremy drogeryjne, jakie miałam, a w to miejsce mam już pełną lodówkę kremów dla mnie i moich kochanych kobitek i nie mogę się już doczekać, żeby im je wręczyć.