Przyznaję: Jestem nałogową kawoholiczką. Co gorsza mlecznokawoholiczką. Rano jeszcze oczu dobrze nie otworzę, a już jak zombie kieruję się drogą bardzo dobrze znaną do kuchni i po omacku niemal przygotowuję moją ukochaną, najcudowniejszą kawę z mlekiem. Gdy zabraknie kawy w domu, staję się nerwowa, czegoś mi brakuje, nie potrafię sobie miejsca znaleźć, ani dnia zorganizować. Niech mi się ktoś wtedy nawinie…
Czy to nie są oznaki kawoholizmu?
Jedna drobna wada przy tylu zaletach… Nie zamierzam więc z nim walczyć, ani zapisywać się do klubu AK. Wręcz przeciwnie, w podstępny sposób wciągam w niego moich znajomych, częstując kawką już od progu. Zawsze to podnosi samopoczucie, gdy grzeszymy w towarzystwie. Dlatego strzeżcie się! Będę Was kusiła pyszną kawką z mleczkiem, gdy tylko mnie odwiedzicie. Co więcej. Zamierzam mój podstępny plan doprowadzić do perfekcji i nabyć drogą kupna jakiś fajny ekspres do kawy, gdyż stary chyba już całkiem się rozleciał. Ma być taki, który zrobi kawę latte kuszącą do granic wytrzymałości: kremową, pachnącą, ze sztywną, mleczną pianą zostawiającą ślady waszego grzechu w postaci białych, słodkich wąsów.
Szukam więc dobrego ekspresu
A, że lubię się dobrze przygotować cokolwiek robię, zaczęłam czytać i szukać informacji w sieci. Bardzo wiarygodnym wydał mi się wpis na Spier’sweb, z którego dowiedziałam się jaki jest najlepszy ekspres do kawy latte z pojemnikiem i spieniaczem mleka. Z tego, co wyczytałam, moim oczekiwaniom odpowiadałby najbardziej De’Longhi Dinamica Plus z systemem Latte Crema. Łatwy montaż i demontaż to dla mnie podstawa, bo kto mnie zna to wie, że nie jestem techniczna i precyzyjna, a czyste urządzenie mieć lubię. Do tego w zestawie jest pojemnik na mleko, który działając nieco jak termos, utrzymuje przyjazną dla powstawania piany, niską temperaturę i w ogóle poręczny mi się wydaje i zwarty, co przy moim roztargnieniu też ma znaczenie. Przeczytałam też, że ma regulowaną dyszę, więc łatwo będzie go dopasować do szklanki. Mój stary, skądinąd wysokiej klasy ekspres, nie ma takich udogodnień, a mleczna pianka była delikatnie mówiąc słaba i mało przypominała piankę.
Przyjmowanie gości i ich zaskakiwanie to dla mnie przyjemność
Dlatego wymyśliłam, że może któregoś dnia zamiast częstować moją słynną kawą latte, zrobię coś w moim domu niespodziewanego i poczęstuję kawą czarną. Mogłaby być to np. kawa po wiedeńsku. Nikt nie potrafi przecież pić i przyrządzać kawy tak, jak Wiedeńczycy. Uwielbiam przysiąść czasem w jednej z wiedeńskich kawiarenek, obserwować przepływający obok barwny tłum i popijać pachnącą czekoladą kawę. Eh, rozmarzyłam się, ale wracając.: Przygotowałabym taką kawkę z czekoladą i pianką po jakimś dobrym obiedzie i moglibyśmy sobie gadać o tym i o owym, czując się jakbyśmy byli w wiedeńskiej kawiarence… I znów te marzenia… Judyta! Wracaj! Ok, ok, wracam. Znalazłam już nawet, przy okazji przeglądania modeli ekspresów, świetny przepis w poradniku De’Longhi w dziale: Kawa po wiedeńsku. Napoje i desery kawowe na bazie espresso. Jest tam więcej ciekawych przepisów, niż tylko kawa po wiedeńsku. Strzeż się więc gościu, który mnie teraz odwiedzisz, bo na pewno Cię jakąś niespotykaną kawą uraczę i zrobię wszystko, byś popadł w zgubny kawonałóg.