Jestem Polką, nie mogę więc pominąć tematu Święta Niepodległości Polski. Dlatego chciałabym podzielić się z Wami tym, co mi w duszy gra. Bo gdy myślę o sobie jako o Polce, nasuwa mi się pytanie: „czy jestem patriotką?”
Każdy z nas inaczej postrzega patriotyzm. Dla niektórych to stanie na barykadach z karabinem w dłoni i wieczne wojny, bo wtedy mogą się wykazać. Dla innych wiece i pochody. Słuchają i czytając o przygotowaniach do naszego narodowego święta, zastanawiałam się czym dla mnie jest patriotyzm. Gdybym musiała i wróg stał u bram, pewnie walczyłabym, choć nie wiem czy z karabinem w dłoni, bo daleka jestem od przemocy. Ale nie chodzę na marsze, nie manifestuję, a już Broń Boże nie chodzę w kominiarce na twarzy i nie krzyczę: „Polska dla Polaków!”.
Jednakże
Jestem duma z tego że jestem Polką
Tak. Na prawdę jestem dumna z mojego pochodzenia. Cieszę się, gdy widzę jak nasz kraj się zmienia i pięknieje. Bo pięknieje bez dwóch zdań. Jestem z pokolenia, które pamięta brak autostrad, telefonów, zaniedbane miasta i ulice. Nie od razu Kraków zbudowano, dlatego nie narzekam, że jeszcze tu czy tam jest słabo. Ja widzę, że jest ładniej, czyściej, ludzie chodzą lepiej ubrani, mamy place zabaw, orliki, siłownie w parkach i zadbane parki, a w sklepach są pełne półki. To na prawdę nie jest takie oczywiste.
Szanuję i lubię Polskie Symbole Narodowe
Może to i oczywiste i banalne, ale ja na prawdę je szanuję. Nie lubię, gdy ktoś przedrzeźnia hymn, albo robi z niego cyrk dla kasy, jak słynne siostry G. Zawsze wstaję z szacunkiem, gdy go słyszę. To właśnie symbole nas scalają i odróżniają od innych narodów. To one nas oznaczają. Czemu się ich wstydzić? Z drugiej strony powiem Wam, że bardzo mi się podoba luz amerykański w tym względzie. Noszą sobie koszulki, czapeczki itd, itp i nie ma w tym agresji, ani narodowo- martyrologicznych deklaracji. Po prostu cieszą się, że są Amerykanami i to okazują. Bez meczy, bez bejsboli, po prostu. I widzę, że coraz więcej Polaków tak podchodzi do naszych symboli i cieszy mnie to. Bo to oznacza, że na prawdę zaczynamy lubić być Polakami. I to jest wspaniałe.
Chodzę na wybory
Od kiedy jestem pełnoletnia nie opuściłam żadnych wyborów. Nawet gdy byłam na wakacjach w Egipcie, pojechałam specjalnie do naszego konsulatu w Kairze, żeby głosować. Bo chcę się czuć gospodarzem w moim domu. Chcę móc narzekać na złe rządy i mówić: „ja na nich nie głosuję”, lub popierać je poprzez wybieranie tych samych rządzących, których wybrałam poprzednio. Może to naiwne, ale wierzę, że po latach tłamszenia, nasza demokracja rozkwitnie i będziemy mieli wpływ na to jak żyjemy.Trzeba tylko poczekać, nauczyć się jak dzieci uczą się życia. Zabieram na wybory moje dzieci i przez przykład uczę, jakie to ważne, by aktywnie uczestniczyć w życiu mojego kraju. W tym roku zaprowadziłam moją córkę, na pierwsze głosowanie w jej dorosłym życiu, tak jak kiedyś uczyniła to moja mama.
Pracuję
Pracuję, utrzymuję swoją rodzinę. Nie jestem ciężarem dla Państwa. Jak chcę mieć – to staram się na to zarobić. Nie chcę zabierać tym, którzy bardziej potrzebują ode mnie. Płacę podatki, może nie do końca zadowolona ze sposobu ich ustalania i wydawania, ale uważam, że to mój obowiązek w stosunku do mojej ojczyzny. Bo Państwo to my wszyscy.
Jestem przyjazna i akceptująca
Najgorsze co może być to wrogość i agresja. Wyznaję zasadę „żyj i daj żyć innym”. Szanuję moich innych takimi jakimi są i uczę tego szacunku moje dzieci. Specjalnie nie napisałam, że jestem tolerancyjna, bo to słowo już samo w sobie zawiera protekcjonalność i poczucie wyższości. Ja nie jestem tolerancyjna, ja jestem akceptująca i pełna szacunku. Akceptuję i akceptuję, że inny Polak może być odmiennej orientacji seksualnej, może nie lubić ogórkowej (za którą przepadam), że ma inny kolor skóry, inne wyznanie, poglądy, słuchać innej muzyki, mieć całe ciało w tatuażach i pięć kolczyków w dziwnych miejscach. Uznaję jego prawo do bycia odmiennym niż ja, a mimo to mieszkania za moją ścianą, robienia zakupów w tym samym sklepie i prowadzania dzieci do tej samej klasy. Ja też dla niego jestem odmienna i może dziwna. Czy to znaczy, że nie mam prawa do bycia obywatelem tego kraju?
Pomagam
Pomagam jak potrafię i mogę. Znajomym, biednym. Dokładam się do narodowej zrzuty na Wielką Orkiestrę Świątecznej pomocy, bo widzę ile dobrego niesie.
Kultywuję polskie tradycje
Mimo, że akceptuję napływ obcych tradycji i ich asymilację, bardzo lubię kultywować nasze polskie tradycje. Obchodzę święta po polsku z polskimi potrawami, kolędami, laniem wody i malowaniem pisanek, wróżbami w andrzejki i kupowaniem zniczy u harcerzy we Wszystkich Świętych, żeby sobie dzieciaki zarobiły na wakacje. Przekazuję tradycje moim dzieciom, żeby i one kultywowały polskość w swoich domach.
Prowadzę polską kuchnię
Pewnie, nowości są wskazane. Nie ma co się zamykać, ale polskie dania uważam za równie dobre i tak na prawdę wolę je od wszystkich dań świata. Bo czy jest coś lepszego od gołąbków, zalewajki, pierogów, kapuśniaku, czy ogórkowej?
Kupuję polskie produkty w polskich sklepach.
Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale gdy tylko jest wybór, wybieram lokalny mój wiejski sklepik i lokalne produkty.
Uczę dzieci naszego kraju.
Rozmawiamy o Polsce i jej historii. Prosimy babcię i prababcię o opowieści z czasów, które pamiętają. Jeździmy, zwiedzamy różne miejsca. Poznajemy kulturę i tradycję różnych regionów. Odwiedziłyśmy wiele skansenów i przyglądałyśmy się jak kiedyś żyli Polacy, jak produkowali ser, jak mieszkali, jak produkowali odzież.
Kocham Mój Kraj
Kocham mój kraj. Tak po prostu. Bez szumnych deklaracji, bez fanfar. Szanuję moich sąsiadów i dbam o moich najbliższych, bo dla mnie to oni są moją Ojczyzną. Moja Ojczyzna to mój dom, moje miejsce pracy i ulica, którą jadę do pracy i park, gdzie spaceruję, sklep gdzie robię zakupy i moje ukochane Mazury, gdzie odpoczywam jak nigdzie indziej na Świecie.
Cieszę się
Cieszę się, gdy komuś coś się uda, albo gdy coś fajnego dzieje się w moim otoczeniu. Cieszę się, że mogę wyrażać swoje poglądy, że jestem takim samym obywatelem jak każdy inny. Cieszę się, że mogłam dzisiaj być na Pikniku Patriotycznym w moim mieście, gdzie ludzie w rodzinnej atmosferze chodzili z flagami i biało-czerwonymi kotylionami, śpiewali pieśni patriotyczne, po polsku, na głos. Harcerze w mundurach palili ognisko, przy którym ramię w ramię grzali się młodzi i starzy. I nikt za to do nich nie strzelał…
Martwię się
I martwię się, tymi podziałami na Polaków lepszego i gorszego sortu. Tą falą nacjonalizmu. Tym, że narodowiec oznacza chuligan. Tym podsycaniem nienawiści… Wczoraj oglądałam koncert na Stadionie Narodowym z okazji 100 lecia Niepodległości. I powiem Wam, że jak słuchałam piosenek: „Dziwny jest ten świat”, „Mój dom murem podzielony”, to łzy leciały mi z oczu, takie były aktualne…
Bo tak na prawdę:
„Nie pragnę wcale byś była wielka
zbrojna po zęby od morza do morza
i nie chcę także by cię uważano
za perłę świata i wybrankę boga
chcę tylko domu w twoich granicach
bez lokatorów stukających w ściany
gdy ktoś chce trochę głośniej zaśpiewać
o sprawach które wszyscy znamy…”
Więc czy jestem patriotką czy nie?