Naturalne kosmetyki robię dla siebie i najbliższych od jakiegoś czasu. Pewnie zapytasz dlaczego? Powodów jest kilka i chciałabym Ci o nich dzisiaj opowiedzieć.
Generalnie jakoś nigdy nie byłam fanką przesadnego korzystania z
kosmetyków, czy to pielęgnacyjnych, czy to kolorowych. Lubię naturę i naturalność, oraz prostotę. Do tego wolę żyć, niż spędzać czas przed lustrem.
Korzystanie z miliona mazideł na każdą część ciała i codzienna charakteryzacja jakoś nie wpisują się więc w mój styl życia. Woda, szampon do włosów, odżywka, mydło i jeden rodzaj kremu, to wszystko, czego używam. No, do pracy jeszcze się lekko maluję, co począć – starość nie radość 😉
A jeśli o starości mowa,
to chyba właśnie z wiekiem zaczęły mnie nachodzić przemyślenia na temat tego jakie to ważne, by doceniać życie, by dbać o swoje zdrowie i o to co nas otacza. Bo chyba najcenniejsze co posiadamy to nie dobra materialne, a właśnie życie we wszystkich jego aspektach, to że możemy z niego korzystać i cieszyć się nim.
Postanowiłam trochę zwolnić
swoje szalone tempo życia, choć odrobinę, by mieć czas dla moich bliskich i dla siebie. Nie jest łatwo w tym temacie, ale się staram, uwierz.
Łącząc więc swoje uwielbienie do naturalności i natury z chęcią zadbania o siebie i swoje środowisko, zaczęłam interesować się tym, co jem, tym jak zastąpić syntetyczne leki lekami pochodzącymi z natury, ale też możliwością wymiany kosmetyków z drogerii, na kosmetyki stworzone w zaciszu własnej kuchni z tego, co oferuje nam natura.
I powiem Ci, że w dużej mierze to się udaje.
By zadbać o dom, czy swoją urodę nie musisz wydawać miliona monet (chociaż oczywiście możesz). Nie musisz też z wielką uwagą czytać składów kosmetyków. Możesz po prostu zrobić Swoje i być pewną co w nich siedzi. Możesz także wyprodukować Sobie własne środki czyszczące do domu. Wystarczy trochę czasu i uwagi.
Bo tak na prawdę w życiu chodzi o uważność.
O uważne słuchanie, uważne czytanie, uważne przyglądanie się ludziom, sobie, pięknu tego, co nas otacza, żeby nic nie przeoczyć. Żeby to złapać i trzymać. Starać się zrozumieć co jest do zrozumienia, podziwiać to, co jest do podziwiania.
Może już czytałaś u mnie, że
używam własnej roboty pasty do zębów – pasta jest świetnym kosmetykiem na początek przygody kosmetycznej. Możesz też Sama dość łatwo przygotować kule do kąpieli, czy doskonale nawilżające mydełko glicerynowe. Możesz też zrobić sobie fajny krem, szampon, peeling. Właściwie wszystko, czego Ci potrzeba, by Twoje ciało poczuło jak bardzo je kochasz. A jeśli naprawdę, ale to naprawdę nie masz czasu, czy możliwości, zawsze możesz o to poprosić mnie.
Nie ukrywam, że dużym czynnikiem wpływającym na
moją samodzielną produkcję różnych rzeczy, w tym np. mydeł, jest prócz troski o środowisko i troski o siebie, umiłowanie piękna i dążenie do niego. W praktyce z tym u mnie gorzej. Kompletnie nie posiadam zdolności plastycznych. Pragnę tworzyć piękne, idealne rzeczy, ale realizacja daleka jest od ideału.Szukam więc bez ustanku ujścia dla mych artystycznych zapałów. Taka trochę walka z materią i własnymi słabościami na drodze do samorozwoju. Cóż, każdy ma jakiegoś bzika.
No ja tu gadu, gadu, a Ty pewnie jesteś ciekawa kremu ze zdjęcia
Krem jest bardzo podstawowy, za to pełen właściwości odżywczych. Stworzyłam go na bazie oleju słonecznikowego (naprawdę przyzwoita baza) i wosku pszczelego. Składnikiem czynnym jest w nim olej konopny. Jako konserwanta dla kremu (ale i jego użytkowniczki), zastosowałam witaminę E.
Dlaczego tak?
Bo jak już wiesz, lubię prostotę, więc u mnie nic nie będzie zbyt skomplikowane. Bo składniki, których użyłam są dla mnie dobre:
Wosk pszczeli
- chroni skórę przed wysuszeniem i lekko ją natłuszcza,
- ma działanie przeciwzapalne i ochronne,
- regeneruje i pobudza komórki skóry do pracy,
- działa przeciwutleniająco – czyli zatrzymuje procesy starzenia.
Olej konopny
- spowalnia powstawanie zmarszczek,
- wyrównuje koloryt twarzy,
- dobrze odżywia i nawilża skórę.
Szczegółowo o oleju konopnym i wosku pszczelim, kiedyś na pewno napiszę, dzisiaj tylko wspominam, dlaczego właśnie ich użyłam.
Mój krem jest gęsty i tłusty. Najlepiej więc stosować go na noc, gdy skóra się rozgrzewa i może lepiej wchłonąć jego składniki. Doskonale też sprawdza się przy jesiennej, czy zimowej aurze, gdy twarz narażona jest na deszcz, wiatr, śnieg i mróz.
Jeśli jesteś ciekawa jak taki krem zrobić, wpadaj do mnie na stronę, pewnie niebawem będzie taka możliwość.