Nadciąga tęczowa zaraza. Zastanawiam się więc, czy już mam się bać, czy może za chwilę? Czy od tęczowej zarazy dostanę śmiertelnej wysypki, czy może tęczowej biegunki i zacznę robić na tęczowo? Sama nie wiem, doprawdy. Czy ktoś może mnie jakoś uspokoić w moim strachu i podrzucić lekarstwo?
Strach pada na wsie i miasteczka
Zaraza się rozprzestrzenia. Nie masz, nie masz ratunku! Zboczeńcy bez czci i wiary napadną na nasze domy i rodziny. Będą porywać nasze dzieci i uczyć je życia w grzechu! Zaraza! Ratuj się kto może!
A co to za zaraza? Czym ona zaraża? Ano NICZYM. Nie umiera się od niej, chociaż powoli zaczynam się bać, że niebawem pojawią się przypadki śmierci z powodu przynależności do tajemniczego i groźnego ruchu LGBT…
Ta zaraza to jad, który się sączy, ale nie z Bogu ducha winnych osób tzw. odmiennej orientacji seksualnej, tylko z ust tych, którzy powinni szczerzyć miłość. Bo czy chrześcijaństwo to nie religia miłości?
Gej, czy lesbijka to nie czarny lud, którym straszy się dzieci.
To córka, brat, kolega, sąsiad. To taki sam człowiek jak każdy inny. Konkretny człowiek, a nie bliżej nieokreślona, tajemnicza istota. Homoseksualizm to nie zaraźliwa choroba. To fakt, przed którym stają ludzie, którzy takimi się urodzili. Fakt bycia gejem nie ma wpływu na to jakim się jest człowiekiem. Osoby LGBT mogą być dobre, mogą być złe. Mają swoje problemy i radości. Potrzebują miłości, zrozumienia tak jak każdy. Wychodzą na ulice nie po to by „siać zgorszenie”, a jedynie po to, by sprzeciwić się dyskryminacji, która ich dotyka. Nie są przestępcami, którzy gwałcą i demoralizują nasze dzieci (wczoraj słyszałam w TVP, że już od przedszkola). Przestępców (i to bezkarnych) szukałabym zupełnie gdzie indziej…
Homoseksualizmem nie można się zarazić.
Albo się jest homoseksualnym, albo nie. Albo jest się hetero, albo nie. Nie można się zarazić orientacją seksualną, tak jak nie można się zarazić narodowością, czy kolorem skóry. Można natomiast zarazić się nienawiścią. Można się zarazić strachem i chęcią niszczenia. I ta zaraza przeraża mnie coraz bardziej.
Przeraża mnie.
Autentycznie mnie przeraża to straszenie „ruchem LGBT”, to straszenie „tęczową zarazą”, te modły, te wiece, w których coraz więcej agresji, krzyków i nienawiści. Boję się pomyśleć dokąd to może prowadzić…
Nadziwić się nie mogę, że w XXI wieku, w samym centrum Europy, w kraju, który aż nadto poznał skutki faszyzmu, stosuje się retorykę rodem z lat 30-tych ubiegłego wieku. Napuszcza ludzi na siebie na wzajem. I w imię czego? W imię „wartości chrześcijańskich”!
Czym są w takim razie te „wartości chrześcijańskie”, których tak bardzo trzeba bronić? Lżeniem ludzi ponieważ są inni? To są te „wartości chrześcijańskie”?! Ogłupianie, straszenie i szczucie na siebie ludzi?! A gdzie przykazanie – „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”?
A gdzie miłość,
akceptacja i wiara w drugiego człowieka ja się pytam?! Czy to, że chcę szanować i akceptować drugiego człowieka. Czy to, że chcę równych praw i spokoju dla wszystkich oznacza, że jestem zarażona „tęczową zarazą”, że jestem złem wcielonym? Jeśli tak. To ok. Jestem zarażona, bo wolę być zarażona miłością do drugiego człowieka, zrozumieniem i bliskością, niż nienawiścią i zaślepieniem.
A mnie przeraża fanatyzm i zacietrzewionie z obu stron. I obrzydliwe słowa o zarazie padające z ust człowieka, który powinien być wzorem miłości i dobroci, i oblewanie kioskarzy płynami lub podcinanie lalkom z doklejoną twarzą ideologicznego wroga gardła na scenie. Na szczęście wierzę, że to są skrajności. Wierzę, może naiwnie, że większość ludzi nie daje się oglupic i ma w sobie szacunek dla drugiego człowieka.
Masz rację i dziękuję , że zwrocilas na to uwagę. Szacunek powinien być po obu stronach. Pójdę dalej i zaryzykuję stwierdzenie, że wogólenie powinno byc stron.
Myśle podobnie jak MADKA ROKU. Szacunek owszem, ale obustronny, a mam wrażenie, że z tym ostatnimi czasy jest na bakier. Ja wyznaję prosta zasadę w życiu, traktuj ludzi tak jak chciałbyś być traktowany. Szkoda, że więcej osób nie wprowadza jej w czyn. Też mnie przeraża takie siłowe, nachalne przekonywanie do swoich argumentów. Boję się tego, że wybierając tą drogę LGBT zamiast zachęcić, może odnieść skutek odwrotny od zamierzonego.
Nietolerancja dla inności to najłatwiejszy do podsycania element podszyty strachem wykorzystywany w kampaniach wyborczych na nim właśnie opartych. Dlatego teraz szczególnie mamy taką kumulację takich zachowań. Przejdą wybory i rozejdzie i się to po kościach i zniknie z afiszy. Problem jednak pozostanie głęboko tkwiący w umysłach ludzi na tę propagandę podatnych. Przeraża mnie to równie silnie jak Ciebie. Potrzebne sa takie teksty by chociaz trochę uzmysłowić ludziom, jak sa zwyczajnie manipulowani.
No powiem Ci, że manipulacja jest okrutna. Czasem specjalnie oglądam TVP, żeby mieć orientację w sytuacji i powiem Ci,że oczy przecieram ze zdumienia , bo takiej propagandy i demagogii, do tego podszytej groźbą przed zagrożeniem wielką, acz bliżej nie skrystalizowaną siłą, nie słyszałam od lat 70 -tych ubiegłego wieku. Ja też myślę, że nadużywanie skrótu LGBT, oraz tęczowej zarazy, to element kampanii wyborczej. Nie przybyło nam ostatnio osób odmiennej orientacji seksualnej, Są od zarania dziejów, ale teraz mogą służyć za”czarnego luda” do straszenia, ale też jako zasłona dymna dla poważnych afer i nadużyć po stronie Kościoła i osób będących obecnie… Czytaj więcej »
Mnie też przeraża to, co się dzieje. I przeraża mnie to, że ludzie decydują się tracić swój czas i energię na to, żeby wykrzyczeć (oby tylko…) innym ludziom tak okropne rzeczy. A przecież mogliby spędzić ten czas ze swoją „normalną rodziną”, o której tak głośno skandują.