Lato to moja ulubiona pora roku. Lubię ją za wszystko: za wakacje, za śpiewające ptaki i słońce. Za długie dni i pachnące noce. No i za to, że pojawia się Polówka – najfajniejsza letnia impreza w mieście.
Co to takiego ta Polówka?
Polówka to chyba najdłuższy festiwal filmowy w kraju. Trwa bowiem całe wakacje. Jej wyjątkowość polega na tym, że filmy nie są pokazywane w kinach, a na świeżym powietrzu. W parkach, na dachach galerii, na Starym Rynku, lub dziedzińcu muzeum rozstawiany jest gigantyczny, dmuchany ekran, na którym wyświetlany jest film. Widzowie siedzą na przygotowanych leżakach i krzesełkach, lub tym, co sami przyniosą. w którymś roku jeden seans w tygodniu zorganizowany był nawet w formie kina samochodowego. Wstęp jest wolny.
Gdzie i jakie filmy zobaczysz na Polówce
Projekcje na Polówce odbywają się według określonego porządku. Każdego dnia tygodnia o godzinie 21 zaczyna się seans w danym miejscu w Łodzi. Czyli np. zawsze w poniedziałek film jest wyświetlany na Starym Rynku, we wtorek w parku na Zdrowiu itd. Każde miejsce to także inna tematyka. Znajdziemy więc filmy polskie, o tematyce kosmicznej, filmy muzyczne, kinowe hity, obrazy, których motywem przewodnim jest jedzenie, zwierzęta itd. Repertuar jest bardzo różnorodny, od kina niszowego, przez filmy oscarowe i kinowe hity. W tym roku, mam wrażenie, że propozycje są szczególnie ciekawe. Szczerze mówiąc, jakby były mniej interesujące, też bym na Polówkę chodziła.
Za co lubię Polówkę
Polówka to fantastyczny wynalazek. Nie dość, że daje dostęp do ciekawych filmów, to jeszcze ma niesamowitą atmosferę. I właśnie za tę atmosferę lubię Polówkę najbardziej. Jest to bowiem jeden, wielki piknik. Możesz sobie kupić popcorn, lub lody. Ludzie przynoszą leżaki, kocyki (w których potem wracają przez miasto, bo nawet latem noce bywają chłodne), a nawet hamaki. Siedzą, leżą, oglądają. Czasem ktoś pije piwko. Jest cicho jak w prawdziwym kinie. Na papierosa ludzie odchodzą na bok. Jakieś takie „peace and love” się wytwarza. A na seansie może być każdy. Nie ma biletów, ani ogrodzenia. Po prostu.
Czasem pogoda płata figla i ekran odlatuje (pamiętam taką akcję, gdy zerwała się nagła burza), lub siąpi deszcz (to też ma swój urok, gdy ludzie siedzą pod parasolami, lub chowają się pod co się da – kiedyś z córkami siedziałyśmy pod zbiornikiem „na coś” w EC1 i czułyśmy się wybrane, bo inni się nie zmieścili) Jednak innych, trudnych sytuacji nie zanotowałam.
Jeśli mieszkasz w Łodzi – wybierz się na Polówkę koniecznie. Jeśli nie – zapraszam Cię do mojego miasta na tę jedyną w swoim rodzaju imprezę. Musisz koniecznie poczuć tę atmosferę. A jak się wybierzesz, daj znać. Może ja też tego dnia będę na seansie?