To, co się działo przez ostatnie dwa tygodnie śmiało można było nazwać jazdą bez trzymanki. W ciągu kliku dni zanurkowałam w odległych wspomnieniach, świecie mediów i własnego strachu. Ja – przeciętna Kowalska, miałam okazję przeżyć przygodę, która nie zdarza się każdemu.
pani
Jadzia szalała na parkietach Krupówek. Nie przeszkadzało jej dobrze zadomowione sześćdziesiąt na karku. Trzeba korzystać z życia póki można. Towarzyszył jej Adam. Przystojny, jak na siedemdziesiątkę, wdowiec. Spotkali się na…