Pewnie jesteś ciekawa jak mi się udały wakacje na Costa del Sol i Costa Almeria, które częściowo relacjonowałam na Facebooku i Instagramie w ubiegłym tygodniu. Wybacz, że tak mało, ale rozumiesz. Byłam szalenie zajęta.
Nie raz pisałam na blogu, że na co dzień pracuję w biurze podróży. Uwielbiam moją pracę za wiele jej aspektów, ale nie ma co ukrywać, najbardziej za możliwości podróżowania po świecie. Podczas takich wyjazdów oglądam hotele, by móc jak najlepiej doradzić moim klientom. Wchodzę do pokoi, oglądam restauracje, baseny, spa – zaglądam we wszystkie zakamarki hotelu. Wiesz, inaczej się opowiada, jak się coś widziało na własne oczy, doświadczyło i spróbowało, a inaczej tylko na podstawie katalogu i szkoleń. Poza zwiedzaniem hoteli zwiedzam też najciekawsze atrakcje turystyczne i w ogóle doświadczam danego kraju, czy regionu. No sama powiedz, czy to nie cudowna praca? Dla mnie na pewno.
No i tym razem było mi dane wyjechać do Hiszpanii, a dokładnie na Costa del Sol i Costa Almeria. Bardzo, bardzo chciałam zobaczyć te rejony, ponieważ nie byłam jeszcze w tej części Hiszpanii, a przeglądając z klientami katalogi rozmarzałam się coraz bardziej. Byłam ciekawa hoteli, które w katalogach wyglądają całkiem zachęcająco. Chciałam zweryfikować, czy są warte uwagi i czy mogę je polecać, ale przede wszystkim okropnie się cieszyłam na wycieczki! Ponieważ… miało się spełnić moje marzenie, czyli spacer Ścieżką Króla! O mało nie spadłam z krzesła, gdy zobaczyłam, że przedmiot moich marzeń jest w programie wyjazdu! Do tego Granada, Malaga, Giblartar… już same nazwy brzmią fantastycznie, wręcz magicznie. A podczas wyjazdu (na który mówimy w naszym żargonie Study Tour), czekało jeszcze więcej niespodzianek!
Pierwsza hiszpańska niespodzianka – brak testów i certyfikatów szczepienia
Ta niespodzianka czekała na mnie na lotnisku w Warszawie. Przygotowana, z teczką pełną dokumentów (akurat leciałam w pierwszy dzień działania unijnych certyfikatów i na wszelki wypadek miałam też inne dowody wraz z tłumaczeniami na to, że jestem ozdrowieńcem), ze zdumieniem skontatowałam, że poza Dowodem Osobistym, nikt o nic nie prosi! Hm, pomyślałam, widocznie dopiero w Hiszpanii będą dokumenty sprawdzać. A na lotnisku w Maladze poproszono mnie tylko o kod QR, który się otrzymuje po wypełnieniu formularza PLF przed wyjazdem na stronie hiszpańskiej (prawie wszystkie kraje obecnie tego wymagają, bez tego nie przekroczysz granicy). Taką miłą niespodziankę przygotowali dla Polskich turystów Hiszpanie.
Co to oznacza? Oznacza to, że jak na razie do Hiszpanii możesz wjeżdżać bez okazywania Certyfikatu Ozdrowienia, czy Szczepienia, ani testów. Jeśli więc z jakichś powodów nie możesz się zaszczepić, to jest to na dzień dzisiejszy, idealny kierunek dla Ciebie.
Hotele na Costa del Sol i Costa Almeria
Hotele czekają z ustęsknieniem na turystów. Pachną farbą i świeżością. Większość hoteli, które odwiedziłam, było świeżo po remoncie, obsługa autentycznie cieszyła się, że nas widzi. Z resztą, myślę że nie tylko z powodu Covidu i straconego ubiegłego sezonu. Hiszpanie są po prostu niesamowicie życzliwi, uczynni i kochani. Pokoje są czyściutkie i nawet te starsze mają mega wygodne łóżka i taką pościel, że ja w domu chyba nie mam tak idealnej. No prostu nie chce się z takiego łóżka wstawać!
Ale przecież szkoda się wylegiwać, gdy piękna Hiszpania czeka by jej pokosztować! A jeśli o kosztowaniu mowa, jeśli lubisz dobre jedzonko, koniecznie jedź do Hiszpanii! Prawie każdy posiłek jadłam w innym hotelu i muszę powiedzieć, że co hotel to pyszniejsza kuchnia. Ogromne patelnie z różnymi rodzajami paelli są na porządku dziennym. Pyszne mięsa, cudowne gazpacho (zakochałam się w tej zupie!) Słynnej hiszpańskiej szynki Jamon Serrano i niesamowitych serów, wyjadłam się za wszystkie czasy. Do tego szampan na śniadanie (takie luksusy, ha ha ) i owoce morza w przeróżnych postaciach. Żyć nie umierać…
Dla każdego coś dobrego
Jeśli chodzi o hotele, warto dokładnie opowiedzieć pracownikowi biura podróży, czego oczekujesz i jak lubisz spędzać czas. Widziałam hotele głośne, pełne dziecięcego śmiechu, ze zjeżdżalniami, nastawione na rodzinny wypoczynek, ale były też hotele spokojne, wręcz wysublimowane, w których znajdzie ukojenie i ciszę spracowana, skołatana dusza.
Hotele stoją w dużej mierze tuż nad morzem. Czasem tylko trzeba przejść przez promenadę. Wszędzie rosną palmy i … słońce jest zagwarantowane! W tej części Hiszpanii słońce świeci przez ponad 300 dni w roku!
Co robić na Costa del Sol i Costa Almeria
Co robić? Oczywiście plażować! Plaże na Costa del Sol i Costa Almeria są szerokie i piaszczyste. Chociaż radziłabym nie liczyć na piasek rodem z nad Bałtyku. Tutaj piasek jest grubszy i nieco szary. Za to można na nim znaleźć prześliczne, duże muszelki, które na dodatek bez strachu możesz zabrać do domu. Ale nie samym plażowaniem turysta żyje.
Jeśli szukasz rozrywek i nocnych szaleństw, koniecznie szukaj hoteli w Torremolinos. A jeżeli chcesz „otrzeć” się o wielki świat i celebrytów – celuj w Marbellę. Oczywiście nie gwarantuję, że spotkasz kogoś sławnego, ale… To tutaj Doda brała ślub, Michel Obawa spędzała tu swoje wakacje, a Clooney i Banderas mają swoje domy właśnie w Marbelli i nie tylko oni…). Marbella pełna jest pól golfowych, na których miło spędzają czas nie tylko turyści, ale też bogaci tego świata mieszkający w zamkniętych enklawach w górach otaczających Marbellę. Jak przystało na wakacyjną mekkę bogaczy, Marbella posiada w swoim pobliżu marinę, do której zawijają najdroższe jachty. Pouerto Banus znajdziesz na południowy zachód od miasta. Sama marina zadziwia swoją przaśnością i brakiem zmian chyba jeszcze od lat 70-tych. Za to jachty…
Costa del Sol
Z Costa del Sol z łatwością możesz wybrać się do Rondy, Granady, Malagi, Sewilli, na Ścieżkę Króla i na Giblartar. Dodatkowo na odcinku Fuengirola – Malaga kursuje kolejka, którą za ok 2 Euro zwiedzisz tę część wybrzeża. Pociągi jeżdżą co 30 minut. Aby wyskoczyć gdzieś dalej, trzeba pojechać do Malagi a stamtąd autobusami, co już nie jest takie wygodne, ani tanie. Dlatego na dalsze wycieczki zdecydowanie opłaca się wynająć samochód. Praktycznie w każdym hotelu funkcjonuje punkt jakiejś wypożyczalni.
Warto też skorzystać z tzw. wycieczek fakultatywnych oferowanych przez biuro podróży (Ja oczywiście polecam Rainbow. Mają najlepszych pilotów na świecie i to piszę nie dlatego, że tam pracuję, ale dlatego, że to jest fakt potwierdzony przez moich klientów, a i sama miałam okazję nie raz sprawdzić ich fachowość). Dlaczego wycieczki z biurem? Chociażby dlatego, że niektóre miejsca (np. Ronda, Alhambra) są dość trudno dostępne bez grupy zorganizowanej. Niełatwo kupić bilety po prostu. No i z pilotem możemy być pewni, że zobaczymy wszystko, co jest do zobaczenia.
Costa tropical
Costa tropical, to część Costa del Sol, tu polecam Ci Almunecar. Ja byłam zauroczona. Przemiłe miasteczko do spacerów z promenadą prowadzącą do twierdzy na skale wychodzącej w morze… Mnóstwo tu egzotycznej zieleni, bo właśnie ta okolica posiada swój specyficzny, cieplejszy, niż na pozostałych częściach wybrzeża, klimat.
Almunecar to też świetne miejsce wypadowe na… narty! Tak, tak. Tylko 1,5 godziny samochodem i rano szusujesz po górach Sierra Nevada, a po południu wygrzewasz się na plaży. Miałam kiedyś taką możliwość we Włoszech nad Gardą. Extra sprawa! Z Almunecar łatwo też dostać się do miasteczka Nerja zwanego balkonem Europy, a słynącego przede wszystkim z jaskiń.
Co jeszcze warto zobaczyć będąc na Costa Almeria? Z Costa Almeria także wybierzesz się do Malagi, na Giblartar, choć na pewno będzie dalej. Lepiej więc wybierz się do Granady ze wspaniałą Alhambrą. To miasto kupiło mnie całkowicie (więcej o Granadzie w kolejnym wpisie).
Jeśli lubisz piękne krajobrazy miejsca, pojedź na tajemnicze Cabo de Gata, niesamowitą część wybrzeża pełną urokliwych, ale i groźnych zatoczek kryjących wiele strasznych historii (więcej w kolejnym wpisie).
Poczuj klimat corridy w Roquetas de Mar, gdzie znajduje się arena walk z bykami, która jest udostępniana do zwiedzania. Ja jako maniaczka żeglarstwa wybrałabym się też pooglądać jachty w marinach w Aquadulce i Amlerimar.
Z dzieciakami fajnie jest spędzić dzień w Tabernas, którego półpustynne okolice przypominają Dziki Zachód, a co zostało wykorzystane jako plener do niejednego westernu, ale też do np. do filmu „Indiana Jones i ostatnia krucjata”. Obecnie funkcjonuje tu park rozrywki urządzony przy pomocy autentycznych filmowych scenografii. Obok znajduje się też park wodny, który pozwoli się nieco ochłodzić, po gorących doznaniach Dzikiego Zachodu. Samo Tabernas też warto zobaczyć przy okazji. Znajduje się tu Alcazaba, czyli warowny zamek arabski, oraz katedra.
I jeszcze ciekawostka. Lecąc na Costa Almeria z okien samolotu zobaczysz ogromne, połyskujące w słońcu połacie przypominające wodę. Jednak nie są to jeziora. To „szklarnie”, w których na powierzchni ponad 40 tys hektarów, hoduje się pomidory, paprykę i inne warzywa, a które później zajadasz ze smakiem przez całą zimę. To właśnie Costa Almeria zaopatruje całą Europę w warzywa.
Generalnie, w mojej ocenie, Costa del Sol jest bardziej rozrywkowe, a Costa Almeria nieco spokojniejsze, bardziej rodzinne. Jednak nie znaczy to, że osoby oczekujące spokojnego relaksu nie odnajdą się na Costa del Sol.
I jeszcze kilka informacji
Wielu klientów pyta mnie, czy z hotelu da się wyjść na spacer do miasteczka. Potwierdzam, w większości hoteli jest taka możliwość jak najbardziej. Wieczorem pełne są turystów spacerujących od knajpki do knajpki, albo po prostu po promenadzie. Jeśli wybierzesz hotel na uboczu, możesz liczyć na autobusy, które podwiozą gdzie trzeba i całkiem niedrogie taksówki.
W ogóle ceny w Hiszpanii bardzo pozytywnie zaskakują. Śmiem twierdzić, że w knajpeczkach, czy sklepach jest taniej, lub podobnie jak nad polskim morzem. Przynajmniej tak było podczas mojego pobytu. Z resztą sama zobacz: Piwo (cerveza) 3 Euro, kawa 1,5 Euro, kanapka z szynką jaman Serrano 4,5 Euro, taksówka na ok 5 km 10 Euro, Churros porcja 1,4 Euro, Manu bel dia (danie dnia składające się z 2 dań, napoju, deseru) 8 Euro, przesłodkie najpyszniejsze jakie jadłam figi 2 (!) Euro za kg, publiczny autobus od 1 Euro. Tyle cen zapamiętałam. Wszystkie pochodzą z miejscowości turystycznych.
No to może na dzisiaj wystarczy? W następnym wpisie będzie o największych atrakcjach Andaluzji, które widziałam i wciąż siedzą mi pod powiekami. Wpadaj. Będzie mi niezmiernie miło.