„Wakacje! Znów mamy wakacje! Na pewno mam rację – wakacje mamy znów”. Taki powinien być dzisiaj hymn nauczycieli .
Czy nauczyciele znikają w wakacje?
Gdy byłam dziewczynką wydawało mi się, że nauczyciele to przebywające w szkole istoty znikąd, których życiem i celem jest nauczanie i gnębienie dzieci. Jakoś do głowy mi nie przyszło, że to zwykli ludzie, ze swoimi rodzinami, znajomymi i sprawami odległymi od szkoły, a w szkole tylko zarabiają na chleb (oczywiście często z powołaniem i zaangażowaniem). Słuchając swoich uczniów dzisiaj odnoszę wrażenie, że nic się nie zmieniło. Dzieciaki nadal nauczycieli tak postrzegają. Czasem, gdy wchodzimy na tematy rodziny, czy chociażby lata, uczniowie ze zdziwieniem pytają: „to pani ma dzieci?”, albo „pani też jedzie na wakacje???”. Tak, jadę. Nie znikam w odmęcie niebytu na dwa miesiące i nie pojawiam się nagle pierwszego września.
Wakacje są też dla nauczycieli
Nie jestem typowym nauczycielem pracującym w szkole, ale również nauczam i muszę powiedzieć, że komu jak komu, ale nauczycielom wakacje należą się najbardziej. Inne grupy zawodowe im zazdroszczą dwóch miesięcy wolnego i małej ilości godzin w etacie. Nie widzą jednak, ile wysiłku taki nauczyciel wkłada w swoją pracę, ile czasu wolnego mu poświęca. Przygotowanie do lekcji, by była ciekawa, sprawdzanie klasówek, milion różnorakich raportów i sprawozdań, wieczne rady pedagogiczne, dyżury, wywiadówki, wycieczki szkolne… Nieprzespane noce i zawalone weekendy. A do tego pensje niepowalające pensje zmuszające do brania korepetycji i szukania innych źródeł dochodu.
Nauczyciele potrzebują kondycji
Osobny temat to energia jaką trzeba włożyć w sam kontakt z dziećmi. Nie wyobrażacie sobie jak wielkiej kondycji wymaga praca nauczyciela, zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Wydaje mi się, że pod tym względem jest nauczycielom coraz trudniej. Sposób w jaki obecnie rodzicie (nie) wychowują dzieci, to jak zmienia się świat dookoła, ilość i jakość bodźców, które docierają do dzieci sprawiają, że uczniowie stają się agresywni w stosunku do siebie i nauczyciela, hałaśliwi, emanują pozorną pewnością siebie i arogancją. Wielkiej trzeba siły i energii by poskromić uczniowskie towarzystwo i przebić się do fajnych, dobrych dzieciaków głęboko w nich ukrytych.
Co jeszcze jest trudne dla nauczycieli
Jeszcze więcej hartu ducha wymaga czasem kontakt z rodzicami, którzy rzadko skorzy przyznać się do własnych błędów wychowawczych a do tego cedują cały ciężar wychowania na szkołę. Ja osobiście nie mam złych doświadczeń z rodzicami. Może dlatego, że nie pracuję jako nauczyciel szkolny, ale to co słyszę od nauczycieli mnie przeraża. ( Może kiedyś więcej o tym napiszę?)

Nic dziwnego więc, że do kanikuły dociera wrak człowieka, a nie nauczyciel. Dlatego dobrze, że mamy wakacje i że trwają dwa miesiące. Dzięki temu we wrześniu wrócimy do pracy uśmiechnięci i pełni energii, by w czerwcu znów zamienić się w zombie…
Wiele wypoczynku, jak najdalej od szkoły, Kochani Nauczyciele!
