Jak dobrze wykorzystać urlop – oto jest pytanie. Te kilka – kilkanaście dni w roku, na które czekamy z utęsknieniem snując plany i marząc, nagle nadchodzą, mijają, a my nadal zmęczeni i sfrustrowani, że nie udało się ich dobrze wykorzystać. A właśnie te kilka dni ma naładować nasze baterie na cały rok. Ma być czasem wypoczynku i głębokiego relaksu.
Mój wytęskniony urlop zbliża się wielkimi krokami. Przez ostatnie lata wykorzystywałam urlop na dodatkową pracę. Wprawdzie były to zajęcia, które z boku wyglądają na fajny wypoczynek, ale uwierzcie – inaczej się żegluje jako skipper odpowiadając za obcych ludzi i sprzęt, niż pływając dla własnej przyjemności. Inaczej też opala się na plaży, nawet jeśli są to Włochy, gdy masz do upilnowania i garnięcia dwudziestkę nieswoich dzieci.
W tym roku postanowiłam, że będzie inaczej. Postanowiłam, że wreszcie mój urlop będzie prawdziwym urlopem. Będzie czasem dla mnie i dla mojego mężczyzny. Czasem na wypoczynek i oderwanie od codzienności. Żadnej pracy, żadnych zmartwień. Tylko ja i relaks…
Co zamierzam, a czego absolutnie nie będę robiła?
Po pierwsze – nie będę robiła remontu,
ani porządków i nie będę załatwiała żadnych spraw. Podstawowe moje zadanie w tym czasie to wypoczynek. Reszta może poczekać. W ciągu roku mamy więcej wolnych dni, niż tydzień – wtedy zajmę się wszystkim, co wymaga zajęcia.
Po drugie- wyjadę w piękne, acz spokojne miejsce
Tutaj trochę się różniliśmy w poglądach z moim mężczyzną, a przecież fajnie spędzić urlop razem. Ja bardzo chciałam na żagle, albo w zapadłą dziurę z jak najbliższą bliskością przyrody. Karol powiedział, że chce oglądać starożytne kamienie i pić drinki przy basenie. Po długich i ciężkich naradach wybraliśmy niewielki, spokojny hotel, w spokojnej miejscowości, ale na Zakynthos. Ja będę miała spokojną okolicę, a on kamienie do oglądania. Wprawdzie Zakynthos nie obfituje w zabytki, ale to co jest – wystarczy.
Mnie bardziej pasjonują atrakcje widokowo – przyrodnicze, plus lokalny klimacik, który mam nadzieję, gdzieś znajdę na tej zadeptanej przez turystów wyspie (na pewno zdam Wam relację, czy się udało). Tydzień urlopu jest najkrótszym tygodniem w roku i nie zamierzam spędzać go jeszcze szybciej goniąc od atrakcji do atrakcji. I tu przechodzę do punktu drugiego:
Nie zamierzam się nigdzie spieszyć
Mam zamiar celebrować każdą chwilę. Chcę słuchać szumu fal, podziwiać piękno przyrody i tamtejszych miasteczek. Będę leżeć z książką, przesypywać w dłoniach piasek i kamyczki, patrzeć na fale i na chmury (mam nadzieję, że będą chmury i fale, jak myślicie?). A jak mi się zachce
pójdę na dłuuuugi spacer
uliczkami miasteczka, albo brzegiem morza. Ale dopiero jak mi się zachce. I w ogóle będę robiłą tylko to, na co będę miała ochotę. Jak nie będę miała ochoty, to nawet nie będę zwiedzała (ale myślę, że i tak mnie gdzieś pogna hi hi).
Nie będę myślała
o pracy, ani o kłopotach. Aby tego dokonać, pozamykam sprawy, które da się zamknąć i przygotuję dom na moją nieobecność. Zrobię dziewczynom zakupy, ogarnę, przykażę i poproszę.Wiem, że dadzą sobie radę beze mnie, są już dorosłe i ufam im.
Spiszę na kartce wszystkie myśli, problemy i zadania do wykonania. Kartkę zostawię w domu. Niech poczeka wraz z zawartością przez tydzień. Przez ten jeden tydzień świat może poczekać. Nie zawali się chyba beze mnie prawda?
A jak się już wyleniuhuję i zrelaksuję to
poznam nowych ludzi i miejsca
Zawsze się cieszę na wyjazdy, bo to okazja do poznawania nowych ludzi. Każdy nowo poznany to nowa historia, ale też i szansa. Na co? Bóg raczy wiedzieć, może na coś bardzo fajnego, a może nawet cennego?
Pobędę z moim mężczyzną
Dla którego mam tak mało czasu w codziennym życiu. Takie chwile tylko we dwoje są bardzo cenne dla związku. Będę więc pielęgnować związek.
Będę jadła pyszne, greckie jedzenie i piła wino
Tego to dopiero nie mogę się doczekać! Nie ma nic lepszego, niż sałatka grecka w Grecji, z wielkim kawałem sera feta, oliwkami, czerwoną słodką cebulą i słonecznymi pomidorami… No i mussaka – mrrrr…. Do tego białe, chłodne lekkie wino sączone gdzieś w tawernie, albo na wieczornej plaży…
Będę chodziła boso,
nosiła letnie, niepraktyczne sukienki (które uwielbiam, a które na co dzień są mało… praktyczne ). Będę machała ich rąbkami, tańczyła i śpiewała, gdy mi przyjdzie na to ochota. I będę miała w nosie, co pomyślą ludzie (w sumie w Łodzi też mi się to zdarza, ale tam będę jeszcze bardziej).
Takie będą moje wielkie (tygodniowe) greckie wakacje. Jeszcze tylko muszę wytrzymać miesiąc, aby się spełniły, ale potem – „hulaj dusza…”
Ciekawe jak Wy wyobrażacie sobie wymarzony urlop? Na ile marzenia przystają do rzeczywistości? Czy potraficie wtedy wypocząć?
Ja zmierzam…