Na „Zasady Magii” – Alice Hoffman, wpadłam buszując w pobliskiej księgarni. Akurat byłam po obejrzeniu filmu „Totalna Magia” z Sandrą Bullock i Nicole Kidman, na podstawie książki tej samej autorki. Zwróciłam więc uwagę na „Totalną magię”, która leżała na jednej z półek. Pomyślałam jednak, że skoro tę historię już znam, kupię sobie inną pozycję Alice Hoffman i tak w moich rękach znalazły się „Zasady Magii”.
Muszę się przyznać, że uwielbiam opowieści z odrobiną magii,
która wkrada się w losy bohaterów. Chyba każda z nas chciałaby wierzyć w dobre wróżki i czary, które mogą w cudowny sposób odmienić nasz los.
Jednakże bohaterowie tej książki nie zawsze korzystają tylko z dobrodziejstw magii. Ich losy są trudne i naznaczone cierpieniem, w ich przekonaniu płynącym właśnie z panującej w ich życiu magii. Wiele siły, wiele mądrości i wielu doświadczeń potrzebują, by zrozumieć, że to nie magia jest źródłem ich cierpień.
Początkowo myślałam, że
to typowa powieść dla nastolatków i niemrawo mi szło czytanie. Może dlatego, że posądzałam, iż trochę już wyrosłam z takich powieści, a może dlatego, że ostatnio jak wielu, mam kłopot ze skupieniem się nad książką? Też tak masz, że łapiesz się na tym, iż „przeleciałaś” kilka stron i nie wiesz o czym były? Ja tak. Jednak gdzieś tam podświadomie cały czas człowiek ma w głowie to co teraz się dzieje, kiedy to się skończy, czy będzie praca itd…
Wracając do książki.
Tak, jak pisałam nie mogłam się za nią zabrać. Wydawała mi się infantylna. Ale wciągając się w losy bohaterów, powoli zaczęłam poddawać się urokowi książki „Zasady Magii” i nie mogłam się od niej oderwać. Do tego, czytając ostatnie kilkadziesiąt stron, beczałam jak dziecko. Nie wiem, czy wzruszyły mnie losy głównych postaci, czy po prostu dałam upust własnym, kumulowanym, przez kryzys emocjom. Nawet jeśli, to muszę powiedzieć, że tak sobie popłakać to wspaniałe katharsis. Gorąco polecam.
Akcja powieści
rozgrywa się Stanach Zjednoczonych w latach 50 -70 ubiegłego wieku. Opowiada o losach trójki rodzeństwa, które wraz z wiekiem coraz bardziej przekonuje się, iż nie są zwykłymi ludźmi. Posiadają niespotykane talenty, niedostępne dla śmiertelników zwykłych, a które wraz z wiekiem coraz bardziej dochodzą w nich do głosu.
Pochodzą ze starego rodu czarownic, który od wieków naznaczony jest klątwą. Nikt z ich rodu nie może się zakochać, ponieważ miłość sprowadzi nieszczęście na obiekt jego uczuć. Ich matka, by uniknąć klątwy, uciekła od rodziny i starała się prowadzić normalne życie. Starała się też chronić swoje dzieci przed nimi samymi i ich przeznaczeniem. Ale przeznaczenia nie da się oszukać. Za to trzeba nauczyć się zasad magii, a jej główna zasada brzmi : „Jedynym lekarstwem na miłość jest kochać bardziej”.
PS. Mam tę książkę w domu i chętnie się wymienię na jakąś inną powieść, jeśli chcesz poznać zasady magii 😉