Jadzia szalała na parkietach Krupówek. Nie przeszkadzało jej dobrze zadomowione sześćdziesiąt na karku. Trzeba korzystać z życia póki można. Towarzyszył jej Adam. Przystojny, jak na siedemdziesiątkę, wdowiec. Spotkali się na jednej z potańcówek, na której Adam był z przyjaciółmi uczcić okrągłe urodziny. Miłość w Zakopanem kwitła…
To były piękne czasy… Wrócić tam, pójść do Kościeliskiej za rękę, potańczyć w Bacówce…eh…
Uczucie nie wytrzymało rozłąki, żadne nie chciało się przeprowadzić. Jadzia nie zostawiłaby dzieci i wnucząt w Piotrkowie. Adam nie mógł zostawić upośledzonego syna. A i zabrać go ze sobą nie mógł.
Zadzwonił pewnego ranka zupełnie niespodziewanie. Może Jadzia odwiedziłaby go w Zakopanem? Powspominaliby trochę, poszli na Miodulę do Bacówki i na spacer w doliny…
Ależ oczywiście! Jadzia nie posiadała się z radości. Znów góry, tańce. No i Adam… Tak bardzo brakowało jej męskiego ramienia.Starsza Pani też chce czuć się kochana. Przecież w środku nadal ma dwadzieścia lat…
Synuś zawieziesz mnie? Na tydzień, dwa? Pewnie – ucieszył się – mamie też się należy odrobina szczęścia. Niedługo ma imieniny, zrobię jej niespodziankę i pojedziemy przez Jurę, będzie miała fajną wycieczkę przy okazji.
Jadzia nie mogła się doczekać. Kompletowała podekscytowana garderobę, wspominała, opowiadała wnuczkom, jak to będzie fajnie. Może uczucie odżyje? Może Adam się zdecyduje zamieszkać w Piotrkowie? Przecież było im razem tak dobrze. Po co marnować tą resztkę życia na samotność?
Wreszcie nadszedł ten dzień. Babcia rozpromieniona ruszała w drogę. Wnusie śmiały się i życzyły powrotu z pierścionkiem na palcu. Adam już raniutko dzwonił, czy wyjechała, czy jest już w drodze. Tak bardzo nie może się doczekać!
Wycieczka przez Jurę była wspaniała. Zwiedzali zamki, zjedli pyszny obiad. Nie spieszyli się zbytnio. Szkoda pięknego dnia. A w Zakopanym mama się jeszcze nabędzie. Adam dzwonił co chwilę – Kiedy przyjedziesz? Tylko proszę bądź do piętnastej! Jedziesz z synem ? Wycieczka? Aha… no szkoda, spróbuj jednak być do tej trzeciej. Syn niech nie załatwia noclegu. U nas jest dużo miejsca.
Ale się ten Adam stęsknił, no! Nie może się doczekać. Może coś z tego będzie? – myślała szczęśliwa Jadwiga.
W końcu dojechali do Zakopanego. Jeszcze tylko szybkie zakupy w Biedronce, żeby nie iść na kolację z pustą ręką. I do Adama! -Mamo, to ja już pójdę po koszyk, a ty złap trochę świeżego powietrza.
Jadwiga została na parkingu. Zadzwonił telefon. Adam. – Za chwilę będziemy, zatrzymaliśmy się w Biedron…- To nie Adam- usłyszała damski głos w słuchawce – z tej strony Elżbieta, partnerka Adama. Nie wiem co pani sobie wyobraża i po co pani to przyjechała, ale MY nie życzymy sobie pani obecności tutaj! Noclegi są wszędzie. Może pani znaleźć już za czterdzieści złotych… – Jadzia słuchała i nie wierzyła własnym uszom – Jaka Elżbieta? Jaka partnerka? Jak to sobie nie życzą? Przecież Adam ją zaprosił, jeszcze cały dzień poganiał, żeby jak najszybciej przyjechała… – Proszę pani, ja pierwszy raz słyszę, że Adam ma partnerkę, to jakaś bzdura, poproszę go do telefonu – Tak Jadziu? – Usłyszała jego przygaszony głos w słuchawce – Adam? Jak to? O co tu chodzi? – Wiesz Jadziu, to są trudne sprawy…
I tak skończyła się miłość w Zakopanem. Jadzia wróciła z synem do domu. Ogląda czasem „Trudne Sprawy”, ale woli „Romance TV”, gdzie ludzie się kochają, a historie zawsze dobrze kończą.