Czy istnieją anioły? Nie wiem, choć mam nadzieję, że tak. Ale gdyby istniały, chciałabym, aby były jak anioły z książek Hanny Urbankowskiej.
Przed minionymi świętami miałam ogromną ochotę na jakąś typową babsko-świąteczną lekturę. Taką, co uniesie mnie ze dwa centymetry nad ziemią. Czasem tak mam po prostu. Ileż można czytać poradników,podręczników, czy mądrych książek i rozkminiać istotę bytu na tysiące sposobów? Gdy już mam przesyt tych wszystkich mądrości, marzy mi się coś łatwego, przyjemnego i koniecznie ładnie napisanego.
Jak znalazłam anioły Hanny Urbankowskiej
Poprosiłam Moje Czytelniczki, aby poleciły mi coś ciekawego. I właśnie dzięki tej rekomendacji (być może właśnie twojej?), trafiłam na pierwszą książkę Pani Hanny -„Selfie z aniołem”. Okładka nie zachęcała. Wyglądała jak oprawa w większości słabej jakości tekstów o niskim budżecie wydania. Nie wiem, czy wiesz co mam na myśli, ale w tej chwili na rynku jest mnóstwo takich wręcz grafomańskich popisów, które na pierwszy rzut oka można rozróżnić po takiej okładce, a czytać się tego nie da (bez urazy dla autorek i czytelniczek). Jednakże czytając postanowiłam dać szansę tej pozycji.
Uwielbiam takie, odrobinę oderwane od rzeczywistości, opowieści, które jednocześnie są osadzone mocno w naszych codziennych realiach. Lubię myśleć, że obok naszego jak najbardziej normalnego, przyziemnego bytu istnieją postacie nieziemskie, o cudownych mocach. Chciałoby się czasem wierzyć, że ktoś nad nami czuwa i stara się pomóc w trudnej codzienności. Być może dlatego ujęła mnie książka H.Urbankowskiej.
Po przeczytaniu „Selfie z aniołem”, zachciało mi się dłużej pobyć w anielskim towarzystwie. Zaczęłam więc szukać innej pozycji tej autorki, w nadziei, że „Selfie” nie jest jedyną jej powieścią. I znalazłam drugą jej książkę, a właściwie pierwszą, bo okazało się, że zaczęłam czytać od drugiej. Ta pierwsza powieść to „Noworoczne anioły”.
„Selfie z aniołem”, oraz „Noworoczne anioły” Hanny Urbankowskiej
To książki opowiadające o perypetiach życiowych trzech dziewczyn Anki, Matyldy i Zuzy, oraz ich anielskich opiekunów. Anioły dbające o swoje ziemskie dusze są czasem do nich podobne, a czasem wręcz przeciwnie. Mają też swoje charaktery i przywary. Co ciekawe, żyją też swoimi sprawami, zawierają przyjaźnie, lub czują niechęć. Zupełnie jak ludzie. Powiem Ci, że chciałabym mieć takiego anioła za swoimi plecami. Takiego niby anielskiego, a jednocześnie bardzo ludzkiego. Taki ludzki anioł od razu jest bardziej wyrozumiały.
Moim zdaniem
Jak zdążyłaś zauważyć, książki powiązane ze sobą głównymi postaciami. Nie musisz ich czytać w odpowiedniej kolejności. Każda z nich stanowi odrębność całość, a czytając wpierw „Selfie” potraktujesz „Noworoczne anioły”, jak retrospekcję.
Obie powieści są interesujące i wartko napisane. Wiesz takie, że nie możesz się doczekać, kiedy znów będziesz miała chwilkę, by zobaczyć co słychać u bohaterek i ich aniołów. Do tego druga z powieści jest nieco tajemnicza i troszkę bardziej metafizyczna. Autorka stworzyła spójny świat i logiczny ciąg zdarzeń, co nie wszystkim początkującym autorom się udaje, a co ja bardzo doceniam. Bohaterowie są wyraźnie zarysowani i mają ciekawe usposobienia. Głównych postaci i ich aniołów nie da się nie lubić. Powieści charakteryzuje odpowiedni rytm i dynamika. Naprawdę dobrze się je czyta.
Mam nadzieję, że jeszcze w niejedną książkę tej autorki będę miała przyjemność się zanurzyć. Czekam niecierpliwie na kolejne powieści pani Hanny.