Pamiętam jak pierwszy byłam w Egipcie. Nigdy wcześniej nie byłam poza Europą i Egipt jawił mi się jako kraina dla wybranych. Teraz jest to jedna z tańszych i chyba trochę mniej chętnie wybieranych destynacji, z powodu potencjalnych (albo wyimaginowanych) zagrożeń. Dla mnie nadal atrakcyjna, a to dlatego, że jest to chyba najbliższe miejsce, gdzie można podziwiać rafę koralową. Stosunkowo niedrogo i bezpiecznie, gdy wiesz gdzie się udać.
Z tym pierwszym wyjazdem wiąże się pewna anegdota. A że jest to mój blog i mogę pisać o czym chcę, to Wam opowiem.
Jak się znalazłam w Egipcie
Pewnego listopadowego wieczora mąż wrócił z pracy i powiedział: ” Wiesz, jest organizowany wyjazd na kurs kajta do Egiptu, ktoś zrezygnował i oddaje swoje miejsce za pół ceny, może chcesz jechać ?”. Wiedział, że chociaż uwielbiam przygody i sporty ekstremalne, nie przepadam za kajtem, z którym miałam już nienajlepsze doświadczenia i myślał, że odpowiem ” nie kochanie, przecież wiesz jak się boję kajta”, a wtedy sam już będzie mógł zaproponować: ” skoro nie chcesz, to szkoda marnować takiej okazji, więc może ja pojadę”. I tu się pomylił. Bo co jak co, ale przygody to ja uwielbiam,w Egipcie nie byłam i nawet ten kurs kajta byłam w stanie przeżyć. I tak oto szanowny ślubny sam siebie przechytrzył.
Muszę powiedzieć, że miałam szczęście, ponieważ od razu trafiłam przypadkiem do ciekawej i dalekiej od zgiełku miejscowości El Gouna, pobyt w której nie zniechęcił mnie do kolejnych odwiedzin w tym kraju. I tak zaczynamy nasz „Subiektywny przewodnik po kurortach w Egipcie”.
Nie będę pisała o cenach, hotelach i wycieczkach fakultatywnych. To sobie znajdziecie na każdym portalu podróżniczym. Chciałam Wam opowiedzieć o miejscowościach, w których byłam i jak je oceniam z mojego punktu widzenia.
El Gouna – kawałek Europy w Egipcie
to niewielka miejscowość w Egipcie na południe od Hurghady. Całkowicie sztuczny twór na potrzeby turystów, ale mnie to zupełnie nie przeszkadzało. Architektura inspirowana Wenecją pełna wykopanych sztucznie lagun, przypomina nieco śródziemnomorskie miasteczka. Przeważa niska zabudowa skąpana w kwiatach. Byłam tam kilka lat temu, więc może się coś zmieniło, ale to co mnie uderzyło w El Gounie, to spokój. Nie ma nagabujących sprzedawców. Nikt nie zaczepia przechodniów. Jest to tam zabronione. Bardzo miło wspominam romantyczne, wieczorne spacery wśród lagun i zieleni.
Rafa jest tam uboga i zniszczona. Jakieś rybki można pooglądać po przejściu molem wgłąb morza z plaży i tam dopiero wchodząc do wody, ale to raczej jak ktoś nigdy rafy nie widział i może to być dla niego atrakcją. Chyba, że weźmiecie jedną z wycieczek statkiem z nurkowaniem, to ok. Nawet kiedyś mi się udało popływać w morzu ze stadem delfinów na jednej z takich wycieczek.
Za to są tam świetne warunki do kitesurfingu. Bardzo daleko płytko. W miarę równe wiatry. No i… polska szkółka kitesurfingowa RedSeaZone. Nawet ja, raczej antyfanka tego sportu, czegoś się tam nauczyłam, spędziłam miło czas i wróciłam do domu w jednym kawałku. Są też inne szkoły kite’owe, jeśli z jakichś powodów ta szkółka Wam się nie spodoba. Na windsurfing raczej tam nie zapraszam, ponieważ jest zbyt płytko. Fin haczy o dno i nie ma jak pływać. Pewnie dlatego nie znajdziecie tam zbyt wielu możliwości wypożyczenia deski windsurfingowej.
Polecam na babskie wypady, wczasy z małymi dziećmi, oraz miłośnikom Kitesurfingu.
Hurghada – największy kurort w Egipcie
Zaliczyłam.Nie polecam. Chyba, że lubicie zgiełk, albo siedzenie tylko w hotelu. Hotele zazwyczaj ogromne, co też mi nie odpowiada. Miejscowa ludność bardzo nachalna, brudno, głośno. Nie ma gdzie na spacer wyjść w spokojne miejsce i złapać oddech, poza pustynią oczywiście. Dużo rosyjskich turystów, hm… jak to powiedzieć, żeby nikogo nie obrazić… głośnych i rubasznych. Miejsce dość tanie i popularne i tacy turyści zza wschodniej granicy tam przeważają.
Rafa prawie nie istnieje. Są szkółki windsurfingowe i kitesurfingowe, ale nie miałam przyjemności korzystania z ich usług, więc nie wiem jakie.
Dość dobra lokalizacja na wypady do Luksoru i Kairu, ale i tak bardzo daleko. Doba w autokarze jak nic.
Jeśli macie inne odczucia, piszcie, chętnie zmienię zdanie.
Szarma, czyli Sharm el sheikh
Sharm el sheikh znajduje się na Półwyspie Synaj, więc wybierając się tam zaliczacie też Azję. W Szarmie byłam raz, z zamieraniem nurkowania i snurkowania. Odczucia co do miasta mam bardzo podobne, jak w stosunku do Hurghady. Dlatego już się tam więcej nie wybrałam i nie wybieram. Ale rafa rzeczywiście już całkiem ciekawa. A co ważne, można trafić na hotel, przy którym już przy plaży można podziwiać piękne podwodne widoki. Chociaż i tutaj rafa powoli gaśnie…
Marsa alam
Marsa to chyba najbardziej wysunięta na południe miejscowość wypoczynkowa w Egipcie. Na ten moment mój ulubiony kurort, a to ze względu na przepiękną, dostępną z plaży rafę, oraz spokój i urodę miasteczka. Tutaj także możesz dość bezpiecznie poruszać się po okolicy. W miasteczku jest port, który warto obrać jako miejsce spacerów, oraz przyjemne knajpki. Marsa od stosunkowo niedawna znajduje się na turystycznej mapie Egiptu, dlatego dość łatwo trafić na świeżo wybudowane hotele, oraz miłą nieskażoną nawykami Hurghady, czy Marsy obsługę.
A rafa tam jest po prostu bajeczna i na wyciągnięcie ręki. Wystarczy założyć maskę, rurkę i zanurzyć twarz w wodzie…
Przy odrobinie szczęścia spotkacie w morzu ogromne żółwie i płochliwe krowy morskie…
Polecam miłośnikom rafy, zakochanym, kobitkom na babskie wypady,facetom na męskie wypady, rodzinkom i wszystkim, którzy potrzebują wypoczynku i słońca.
Jeśli Bogowie będą mi sprzyjać, wybiorę się tam tego lata i napiszę Wam, czy w Egipcie nic się nie zmieniło.