Któregoś dnia ostatnio, gdy szłam pchana przez wiatr, pomyślałam, że z życiem jest jak z wiatrem. Możesz z nim walczyć, a możesz tak się ustawić, że popchnie Cię do przodu. Nie dość. Popchnie Cię dokładnie tam, gdzie chcesz. Tylko z nim nie walcz.
O tym, jak postępować z wiatrem wiedzą wszyscy żeglarze. Wiatr o tej samej sile i z tego samego kierunku poprowadzi łódkę do celu, przewróci ją, lub „spłynie” po żaglach i nawet łódki nie poruszy. Może już ktoś opisał tę analogię, ale mnie ona naszła dość nagle i chcę się z Tobą nią podzielić.
Kiedy wieje silny wiatr
Możesz mu stawiać opór. Możesz naprężyć żagle i ustawić się w poprzek do wiatru. Wiejący na wiatr żagle będzie na nie napierał z całej siły. Łódka nie ruszy ani o centymetr do przodu. Za to stawiając opór, może zacząć się przechylać pod jego wpływem, aż upadnie. Mądry żeglarz nie będzie opierał się wiatrowi, który co najwyżej przewróci jego łódź. Nie będzie też biadolił, że wiatr jest zbyt silny. Poluzuje żagle, albo zmniejszy ich powierzchnię i popłynie dalej, czasem nawet całkiem szybko i na pewno bezpiecznie.
Kiedy wiatr wieje zbyt słabo
Na wodzie zdarza się też, że wiatru jest jak na lekarstwo. Jednak coś tam powiewa. Wytrawny żeglarz wystawia twarz do wiatru, „niucha”, obserwuje każdą zmarszczkę na wodzie, by określić skąd wiatr wieje. Ten mniej wytrawny poślini palec i wystawi w górę. Po stronie palca, która poczuje chłód, będzie miał wiatr. A ten najmniej doświadczony popatrzy na „Icki”, czyli nitki powieszone na wantach i będzie obserwował, czy się poruszają i w jakim kierunku. Niezależnie od doświadczenia, żeglarz wyczuje skąd idzie ten drobny zefirek. „Przysunie” żagle do wiatru, maksymalnie je napręży i wykorzysta tę niewielką siłę, by dotrzeć do celu. Będzie płynął wolno, pilnując żagli. Dzięki uważności, skupieniu i cierpliwości dopłynie gdzie zechce.
Czasem też wiatr nie wieje w ogóle. Tafla wody jest gładka jak stół. Wtedy żeglarz łapie za wiosła, albo odpala silnik i też sobie poradzi.
Kiedy wieje z kierunku,w którym zmierza łódź
Wydawałoby się sytuacja beznadziejna. Wiatr wieje dokładnie z kierunku, w którym zmierza łódka. Przecież nie da się płynąć pod wiatr! I tu dobra wiadomość. Nawet gdy wiatr wieje dokładnie, prosto w twarz, też się dopłynie do celu. Jak to mój kolega mówił, „płyń zygzakiem”. Oczywiście pod wiatr nie popłyniesz, ale wystarczy minimalnie skierować żaglówkę dziobem w bok, by złapać nieco wiatru i posuwać się w kierunku zbliżonym, potem odwrócić łódkę drugim bokiem do wiatru i znów być trochę wyżej, i tak powoli, zygzakiem, od lewej do prawe j (dla znawców tematu, halsując), łapiąc po trochu wiatru z każdej strony dopłyniemy do brzegu, o który nam chodziło.

No i powiedz sama, czy żeglowanie nie jest metaforą życia?
Napotykasz na przeszkody, trudności, niesprzyjające okoliczności. Mogą Cię one przygiąć. Ale gdy nieco odpuścisz, poluzujesz, spojrzysz na sprawę z boku, może się okazać, że tę siłę można wykorzystać do pełnego, pięknego życia, a przynajmniej nie dać się zatopić. I odwrotnie. Gdy wydaje Ci się, że gorzej być nie może, nie ma energii, pomocy znikąd, brak środków i pomysłów, okazuje się, że gdy się skupisz, małymi kroczkami,” łapiąc odrobiny wiatru”, chwytając minimalne okazje, ulotne przypływy energii, dobre słowa, malutkie kwoty, posuwasz się do przodu i w końcu także cel osiągasz.
No i to żeglowanie pod wiatr. Gdy wieje Ci w oczy, odwracasz się i idziesz tyłem do przodu, lub zasłaniasz się ramieniem. Nie idziesz prostą drogą, tylko przeskakując z tematu na temat, z platformy na platformę. Raz na lewo, raz na prawo. Jednak nie tracisz głównego celu z oczu. Nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi. To tak jak z tym słynnym zamienieniem spinacza biurowego na dom, pewnie o tym słyszałaś. Chłopak tak długo się wymieniał przedmiotami zaczynając od tego, że zaoferował spinacz biurowy, że w końcu uzyskał dom o którym marzył. Ty też nie musisz od razu dojść do celu. Mogą być etapy pozornie dalekie od tego, czego pragniesz, ale każdy etap, każdy hals, każdy zakręt, to mały krok ku celowi, ku spełnieniu marzeń.
Twoje życie nie zależy od wiatru. Od kierunku z jakiego wieje, czy jego siły. Ale od tego czy go dobrze rozpoznasz i wybierzesz odpowiednie ustawienie żagli, czyli strategię. Czy to nie wspaniałe?
PS.
Część łodzi żaglowych, nawet jak się wywróci, a nawet jak dostanie się pod wodę, jest tak skonstruowane, że może się spod wody wydostać i stanąć na wodzie na prosto. Warunkiem jest, że łódź musi być szczelna. Myślę, że każdy człowiek ma konstrukcję takiej łodzi. Nie może tylko dopuścić do nieszczelności. Nie może pozwolić sączyć w siebie destrukcyjnych, zatapiających przekonań. Pilnuj szczelności swojej łodzi.