„Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy, jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany” – podśpiewuję sobie ostatnio. I tak pomyślałam, że podzielę się z Tobą przesłaniem piosenki autorstwa nieodżałowanego Wojciecha Młynarskiego, którego uwielbiam za obserwację i celność literackiej wypowiedzi.
Muzyka zajmuje w moim życiu szczególne miejsce
Od maluszka śpiewam i gram na instrumentach. Fortepian i gitara były moimi największymi powiernikami i przyjaciółmi. To one towarzyszyły mi w smutkach, pierwszych zawodach miłosnych i szczęśliwych chwilach. Każde emocje, które mną targały, czy dobre czy złe, znajdowały ujście w śpiewie i grze na pianinie, czy giatarze (zależy, co było w danej chwili pod ręką).
Wraz z dorosłym życiem, troszkę zaniechałam muzykowania. Małe dzieci, obowiązki, firma. Ale i wtedy, choć rzadziej, w chwilach dużego rozemocjonowania sięgałam po instrument. Nawet kupiłam sobie pianino elektryczne, by móc grać z wyłączonymi głośnikami i słuchawkami na uszach. Coraz częściej też zdarzało mi się śpiewać w samochodzie. I tak z czasem, coraz częściej, coraz częściej pozostawało śpiewanie w aucie, na rowerze, gdy jechałam na moim dwukołowcu w pola.
Śpiew daje upust moim emocjom,
których, jak każdemu nie brakuje. Gdy jest mi smutno, śpiewam, gdy jestem szczęśliwa – śpiewam, gdy brak mi energii – śpiewam. Tylko dla siebie, dla swojego dobrego samopoczucia. Od dawna nie robię tego publicznie (choć zdarzało się to niegdyś ) i straciłam nieco umiejętności, ale wcale mi to nie przeszkadza (tym bardziej, że nikt nie słyszy).
Pisząc ten wpis, chcę zachęcić Ciebie do śpiewania. Nie przejmuj się, że może fałszujesz. Włącz ulubioną piosenkę i śpiewaj! Śpiewaj na całe gardło. Całym sercem! Czy wiesz, że śpiew powoduje dotlenienie organizmu, poprawia pracę układu krążenia, poprawia pamięć i doskonale wpływa na intelekt. No i daje poczucie szczęścia! Dodatkowo, gdy śpiewasz w grupie (np. w chórze, zespole, ale też i na karaoke), śpiew zmniejsza uczucie osamotnienia i łagodzi objawy depresji.
Ciesz się muzyką, ale też i tekstem.
Ja np. mam tak, że prawie każdą sytuację życiową „komentuję” sobie słowami piosenki. Łatwiej wtedy poukładać sobie w głowie, wyrazić myśli i emocje.
Teraz mamy dość smutne czasy. Od wielu osób słyszę o przygnębieniu, poczuciu bezsensu życia, samotności i lęku o zdrowie, czy o przyszłość. Dlatego pomyślałam, że dzisiaj zadedykuję Ci piosenkę „Jeszcze w zielone gramy”, abyś i Ty także mógł/mogła podśpiewywać ją sobie i afirmować w śpiewający sposób siłę, dobre życie, radość istnienia, oraz pewność, że co najlepsze, jest jeszcze przed Tobą. Afirmacje mają to do siebie, że wielokrotnie powtarzane stają się rzeczywistością. A ta piosenka, to jedna wielka afirmacja. Śpiewaj i coraz jaśniej patrz na życie. Wsłuchaj się w słowa i pomyśl, czy to czasem nie o Tobie mowa? Choć czasem jest ciężko, nie poddajesz się. Masz marzenia, plany. Wszystko się może wydarzyć. Wszystko możesz! To nie prawda, że jest na coś za późno…
Jeśli masz ochotę posłuchać mojej interpretacji piosenki, znajdziesz ją poniżej. Wykorzystałam podkład w wersji Darii Zawiałow. „Jeszcze w zielone gramy” w jej wykonaniu pierwszy raz usłyszałam, przy okazji oglądania filmu „Plan B.” (, który też serdecznie Ci polecam) i od tej pory powraca do mnie jak bumerang. Uważam to wykonanie i aranżację za genialne.
Nagrałam się gościnnie na koncie mojego mężczyzny na portalu Ising.pl. Karol często sobie śpiewa korzystając z karaoke tego portalu. Są na nim zarejestrowane tysiące użytkowników, więc masz dowód, że śpiewanie jest dla każdego.
„Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia plany
Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją”
I tego życzę Tobie i Sobie 🙂