Gdzie by tu się wybrać by skorzystać ze słoneczka i miło spędzić niedzielę? A może łódzkie ZOO? O, to fajny pomysł, stwierdziliśmy z Karolem i natychmiast pomysł wprowadziliśmy w życie.
Wybraliśmy się do ZOO
Nie byliśmy pewni, czy jest czynne, bo pandemia, bo się rozbudowuje, ale spróbowaliśmy. I okazało się, że to świetny pomysł.
Trochę trudniej zaparkować, wejście jest schowane, ale daliśmy radę. Takie małe utrudnienia przy perspektywie niesamowitego, nowoczesnego ZOO, są do przeżycia. Bo pewnie wiecie, a może nie, że Ogród Zoologiczny w Łodzi przechodzi właśnie ogromną metamorfozę. Z małego, niemal prowincjonalnego ogrodu zoologicznego przeradza się w obiekt na światowym poziomie, z ogromnym orientarium, tunelami wodnymi i wieloma innymi atrakcjami.
Z tego, co mi wiadomo, w ZOO będzie można obserwować z bliska pingwiny, słonie (nawet jak pływają),czy rekiny. Egzotyka będzie więc na wyciągniecie ręki!
Byliśmy bardzo ciekawi tych przemian i tego jak postępują, a także jak funkcjonuje ZOO przy utrudnieniach wynikających z rozbudowy. Muszę powiedzieć, że ZOO świetnie sobie poradziło z pogodzeniem placu budowy i miejsc udostępnionych do zwiedzania. Zrobiłam kilka zdjęć, by Wam pokazać, jak to teraz wygląda. Zapowiada się pięknie i imponująco, prawda?

Wiele miejsc już przeszło metamorfozę. Powstały nowoczesne wybiegi, zapewniające zwierzętom dobre warunki do funkcjonowania, a zwiedzającym łatwość obserwowania i bycia bardzo blisko.
Łódzkie ZOO dla małych i dużych
Łódzkie ZOO to jeden z moich ulubionych punktów na mapie naszego miasta. Chodziłam do niego z moimi dzieciakami bardzo często. A i teraz, gdy dziewczyny mają swoje sprawy, nie potrzebuję pretekstu w postaci dzieci, by się tam wybrać.
Szczególnie dla dzieciaków ogród zoologiczny jest miejscem wymarzonym. Maluchy z bliska mogą zobaczyć zwierzęta, które inaczej mogłyby zobaczyć tylko na ekranie, lub w książce. Pomieszczenia i wybiegi są tak skonstruowane, żeby zwierzaki czuły się dobrze, ale też i obserwowanie ich było jak najłatwiejsze.
Wiele zwierząt, jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Od niektórych dzieli nas szyba, a niektóre, gdybyśmy chcieli, moglibyśmy nawet dotknąć (choć oczywiście nie jest to wskazane). Z resztą, w wydzielonym Mini-ZOO z kózkami i owcami jest to nawet wskazane. Dzieci mogą karmić zwierzęta i je głaskać. Co ja mówię! Dzieci? Dorośli też mają z tego wielką frajdę.
Mnie (i chyba nie tylko mnie) zaskoczyła jama w wiwarium, z ogromnymi owadami, która nie posiadała ani szyby, ani siatki. Można było włożyć do niej rękę! Tylko po co?! Dla mnie były okropne! Od razu przyszedł mi na myśl Indiana Jones i jego przygody. W ogóle, w wiwarium skojarzeń z tym filmem będzie jeszcze więcej…
W akwarium znów możemy podziwiać ryby z całego świata. Dla mnie szczególnie miłe było podziwianie mieszkańców rafy koralowej. Od razu poczułam się, jakbym znów pływała z błazenkami i innymi pięknymi przekolorowymi rybami gdzieś w Morzu Czerwonym.
Dla dzieci to niesamowita okazja bliskiego obcowania ze światem zwierząt. A i dorośli mogą wiele zaobserwować. Przy „klatkach” znajdują się ciekawe opisy. Coraz więcej jest też multimediów. Przy wybiegach o większej powierzchni, ustawiono lunety, by móc łatwiej obserwować oddalone zwierzęta.
Sporo jest też poglądowych tablic i innych obiektów ułatwiających zrozumienie i pojęcie różnych wielkości, oraz pobudzających wyobraźnię. Np. jest tablica z porównaniem rozpiętości skrzydeł ptaków. Możemy też sprawdzić jak daleko skaczą zwierzęta i sami się z tymi odległościami zmierzyć. Moje dzieci nigdy nie przeszły obojętnie obok tej skoczni. Zawsze musiały skoczyć i porównać jak skaczą, jak jakie zwierzątko. I ja nie mogłam dzisiaj odmówić sobie tej zabawy, choć dzieci nie było. Skoczyłam jak żaba. Tylko trochę zabrakło mi do żbika.
Dodatkowe atrakcje
ZOO jest tak pomyślane, by rodziny z przyjemnością mogły spędzić w nim dłuższy czas. Dla dzieci powstał piękny małpi gaj. Odnowiono też plac zabaw. Zgłodniali uzupełnią energię w licznych punktach gastronomicznych, a w razie deszczu schowają się w jednej ze szklanych wiat, których jest kilka na terenie ZOO.
Zwierzaki czują się w łódzkim ZOO bardzo dobrze
Zachwycają przechadzające się i pyszniące się wśród gości – pawie. Kozy dostały specjalne szczotki do czochrania. Wybiegi są przestronne i ciekawe dla ich mieszkańców. W jednym z pomieszczeń dla lemurów był nawet basenik z piłeczkami.
Zadbano też o najmniejszych naszych przyjaciół, czyli owady, które na dobre zadomowiły się w swoich domkach.
W ogóle ZOO zaskakuje wieloma ciekawymi pomysłami. Nas kompletnie rozbroiły takie tabliczki. Czyż nie są błyskotliwe i pełne poczucia humoru?
Pomysłowość widać na każdym kroku. Na wybiegu dla tygrysów „rozbił się” samolot, a do wybiegu dla lwów zaglądamy przez stare wagony kolejowe. Gdy te obiekty nieco pokryje patyna czasu i roślinność, będzie wrażenie, jakbyśmy właśnie zagubili się gdzieś w dżungli, lub na sawannie.
Powiem Wam, że to był na prawdę miły dzień. Dużo fajnych zaskoczeń, mnóstwo kontaktu z przyrodą. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć nasze nowe ZOO w pełnej krasie!
Więcej informacji znajdziecie również na stronie ZOO w Łodzi https://www.zoo.lodz.pl/
Cudne to zdjęcie z tym pawiem, wspaniała wyprawa do takiego zoo dla całej rodziny 🙂
O tak! Asiu, jak otworzy się orientarium, musicie przyjechać do Łodzi i je zobaczyć. Ja uwielbiam spędzać czas w ZOO
Wow! Cieszę się, że zwierzęta będą miały nowe wybiegi! Właśnie myślałam o pojechaniu do ZOO wrocławskiego… w takim razie następne będzie ZOO w Łodzi. 😀
Koniecznie! Jak tylko się otworzy orientarium 😉