Nie wiem jak Ciebie, ale zimą czasami ogarnia mnie brak sił i motywacji. Staję się marudna i taka jakaś rozbita i nie do życia. Tylko bym spała i spała. Czytasz to i myślisz: „Ty?! wulkan energii i radości życia?!” Ano ja. Kasia też człowiek i też odczuwa brak światła, zimowe niskie ciśnienia i temperatury. Do tego ta ciągła szaruga za oknem. No po prostu nic tylko wyć.
Zimowe bezsilności
Dzwonię po moich psiapsiółkach i pytam jak się czują. To samo. Głowa boli, plecy bolą. Żyć się nie chce. Za to jeść i spać – o to się chce! Co jest?! Ano nic. Takie zimowe bezsilności. Jak dla mnie, to naturalne. Tak sobie myślę, że to biologia.
Wbrew temu, co chcemy o sobie myśleć, jesteśmy zwierzętami i podlegamy prawom przyrody. Zimą jesteśmy jak te susły i niedźwiedzie. Czujemy potrzebę zwolnienia i wypoczynku. Kiedyś dawno temu, gdy człowiek był ściśle powiązany właśnie z prawami przyrody. Musiał się do nich dostosować. Szedł spać, gdy było zimno. Budził się ze słońcem. Latem był bardziej energiczny i mógł więcej zdziałać (z resztą miał co robić, musiał siać, pielęgnować, zbierać, polować, przygotowywać zapasy na zimę). Zimą jego zadanie było jedno – przetrwać, czyli jak najmniejszym wydatkiem energii dotrwać do wiosny i lata.
Czy to znaczy, że nic nie możemy z tym zrobić z brakiem sił i motywacji?
Nie, no oczywiście, że możemy. Nawet dobrze by było. Bo ileż można marudzić i źle się czuć? Tylko warto pamiętać o tej zależności i dać sobie odrobinę wyrozumiałości, a za każdy akt inicjatywy, próby poprawienia nastroju i motywacji chwalić się i nagradzać. Ja tak robię. Nie poddaję się. Szkoda życia na marudzenie.
Już nie żyjemy w jaskiniach, ani kurnych chatach. Mamy światło, ciepło i pożywienie cały rok. Nie ma powodu więc, by się poddawać. Trochę ewolucja nie nadążyła za techniczną rewolucją to fakt. Jednak żyjemy w takim, a nie innym świecie i dobrze by się troszkę dostosować. Pomóc ewolucji odrobinę zmienić te nasze pierwotne instynkty, skoro nie potrzeby aż tak wyhamowywać. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Co robić zatem?
Nie jestem profesorem niczego, więc nie powiem Ci nic autorytatywnego i pewnego. Za to mogę się podzielić moimi sposobami na zimowy brak sił i motywacji . Nie będzie to nic odkrywczego. Może powiesz nawet, że to banał, ale ten banał działa i napędza mnie do życia, mimo marudy, która mi siedzi pod skórą i zrzędzi. Te parę trików daje mi energię, by przetrwać i doczekać do wiosny:
- Wysypiam się -a przynajmniej się staram. Staram się spać minimum 8 godzin jednym ciągiem w nocy. Nie wstaję takim bladym świtem, jak latem. Jestem dla siebie dobra. Najwyżej mniej zrobię. Trudno.
- Budzę się powoli i jeszcze przed wstaniem z łóżka staram się praktykować wdzięczność. Skupiam się na tym, za co mogę być wdzięczna na ten moment i dziękuję za to. Nie wyskakuję z łóżka i nie zaczynam od pracy. Przeciągam się, rozciągam się. Oddycham. Taki spokojny początek, bez stresu, bez napięcia, daje mi dobry start w cały dzień
- Ruszam się – to jest chyba mój największy motor. Staram się ruszać jak najwięcej. Spędzam przynajmniej godzinę na powietrzu, niezależnie od pogody. Jeśli mam wolny dzień, robię długi spacer z moją psiną. Bawię się z nią, śmieję, oddycham! Jeśli jest dzień pracy, a pracuję 12 godzin na raz, wracam do domu piechotą. To doskonałe przewietrzenie głowy po całym dniu pracy i rozruszanie kości. Przyznam Ci się, że często zdarza mi się iść tanecznym krokiem. Ale o tym za chwilkę. Chodzę też na zumbę i na łyżwy, które uwielbiam. Czasem wybieram się na basen.
- Ćwiczę jogę – Właściwie co wieczór wykonuję kilka assanów, by rozciągnąć ciało i uspokoić umysł.
- Staram się medytować– w tym temacie początkuję dopiero, ale już czuję jak wiele dla mojej równowagi i dobrego samopoczucia robi medytacja. Na razie staram się korzystać z medytacji uważności, czyli skupiam swoją uwagę na tu i teraz. Ćwiczę dosłownie kilka minut dziennie. Próbuję też innych sposobów medytacji, ale jak na razie uważność jest dla mnie sposobem najłatwiejszym. Wiele daje mi też mentalne trenowanie zumby 🙂 Robię to podczas spacerów, lub gdy jadę tramwajem. Myślę, że mogę to zaliczyć do medytacji. Medytacja bowiem polega na koncentracji wokół jednego”punktu” i wyłączeniu świadomej gonitwy myśli. Podczas takiego treningu mentalnego, zakładam słuchawki, włączam muzykę i staram się w myślach jak najdokładniej odwzorować każdy ruch i każdy fragment tanecznego układu. Czasem tak się na tym skupiam, że bezwiednie tańczę na ulicy. Ludzie pewnie myślą, że coś piłam, albo jestem chora psychicznie, ale nie dbam o to i oddaję się tej mojej muzyczno- tanecznej medytacji. Po takiej sesji jestem niesamowicie odprężona i naładowana pozytywną energią. Rodzajem medytacji jest też dla mnie szydełkowanie. Takie monotonne powtarzanie czynności, skupianie się na tym, by wszystko dobrze wyszło jest niesamowicie relaksujące. Bardzo Cię zachęcam do takich prostych form skupienia uwagi i kierowania umysłu w konkretną stronę. Dzięki nim wyłącza się gonitwa myśli, planowanie, czy zamartwianie, a głowa odpoczywa.
- Afirmuję – uwielbiam. Buduję dobre przekonania poprzez afirmacje. Dla mnie afirmacja to przede wszystkim właśnie budowanie pozytywnego nastawienia i tworzenie konstruktywnych, przyjaznych przekonań, które w konsekwencji potrafią zrobić wiele dobrego w naszym życiu, otwierają na nowe możliwości, a nawet mogą poprowadzić w miejsca, które są dla nas obecnie niedostępne Nawet tak myślę, że może Ci spiszę i podam w poście moje afirmacje odnośnie różnych aspektów życia. Myślisz, że to dobry pomysł? Daj znać w komentarzu.
- Spotykam się z przyjaciółmi, a przynajmniej dzwonię. Staram się spędzać czas z rodziną– Mega ważna dla dobrego samopoczucia jest rozmowa, śmiech, towarzystwo bliskiego człowieka. Poczucie bycia potrzebnym, bycia częścią społeczności dodaje mnóstwo energii i pozytywnego nastawienia. Wzmaga też poczucie bezpieczeństwa.
- Zdrowo się odżywiam– staram się jeść owoce i warzywa, kasze, oraz pieczywo z pełnego przemiału . Ale to standard, więc nie ma co się rozwodzić nad tematem. Dodatkowo suplementuję dietę o podstawowe witaminy, szczególnie witaminę D, której zimą organizm nie ma możliwości naturalnie wytwarzać.
- Czytam miłe książki, oglądam miłe filmy– z premedytacją nie biorę się za nic ambitnego, ciężkiego, trudnego, czy strasznego. Tak sobie ładnie, naiwnie czaruję i poprawiam nastrój. Po prostu.
Takie są moje sposoby na przetrwanie i chyba w ogóle na życie. A Ty jak sobie radzisz z zimą i obniżonym, zimowym nastrojem?